ŚwiatNiemiecka prasa: wojna nie leży w interesie ani Turcji, ani Asada

Niemiecka prasa: wojna nie leży w interesie ani Turcji, ani Asada

Ani Turcja, ani prezydent Syrii Baszar al-Asad nie mają żadnego interesu w tym, by wszcząć przeciw sobie działania wojenne - pisze niemiecka prasa, komentując incydent na granicy dwóch państw. Interwencja Ankary byłaby zaś na rękę rebeliantom w Syrii.

Niemiecka prasa: wojna nie leży w interesie ani Turcji, ani Asada
Źródło zdjęć: © AFP | Bulent Kilic

05.10.2012 | aktual.: 05.10.2012 12:51

"Przypuszczalnie prawda jest taka, że ostrzał tureckiego miasta przygranicznego był 'tragicznym przypadkiem', jak przyznał syryjski rząd w ramach przeprosin. W obecnej chwili Asad nie jest bowiem zainteresowany rozpoczęciem militarnego konfliktu granicznego (...). Potrzebuje żołnierzy w swoim kraju, aby utrzymać się przy władzy" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Jak zauważa dziennik, interwencja silniejszej militarnie Turcji, mającej polityczne poparcie NATO, doprowadziłaby pewnie do tego, że "byłoby więcej wyzwolonych obszarów w Syrii, które szybko mogłyby zostać przekształcone w międzynarodowe strefy bezpieczeństwa, co utwierdziłoby w świetle prawa międzynarodowego rozpad syryjskiego państwa".

"FAZ" dodaje, że eskalacja konfliktu nie leży także w interesie Turcji. "Konsekwencje dla regionu byłyby niemożliwe do oszacowania, i prawdopodobnie niemożliwe do opanowania. Groziłaby wojna, która objęłaby cały Bliski Wschód. Nawet walczący o polityczne przetrwanie Asad myśli pewnie na tyle racjonalnie, by nie narażać na ryzyko swojego fizycznego przetrwania" - pisze dziennik.

"Jednak - ostrzega gazeta - pozostaje zagrożenie, że następny 'tragiczny przypadek' może być iskrą rzuconą na tę beczkę prochu".

"Asad woli zadawać ciosy nożem"

Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że turecka polityka wobec Syrii jest zagadką, ale większość mieszkańców Turcji jest przeciwna wojnie z sąsiadem. "Gdyby turecki rząd wkroczył na syryjską ścieżkę wojenną, to nie wywołałoby to aplauzu nawet wśród jego najwierniejszych zwolenników w narodzie. To powoduje, że każde militarne działania byłyby niemożliwym do oszacowania politycznym ryzykiem dla rządu w Ankarze. Niezadowolenie wielu Turków z eskalacji konfliktu dotknęłoby najpierw tych, którzy już stali się ofiarami krwawego dramatu w Syrii: 12 tysięcy uchodźców, chroniących się w Turcji" - pisze "SZ".

Dziennik dodaje, że należy jednak zapytać, kto skorzystałby na tym, gdyby Turcja przystąpiła do wojny. "Desperacko walczący o przetrwanie dyktator z Damaszku nie może być tak zuchwały, by zaczynać wojnę z dobrze uzbrojonym sąsiadem, tym bardziej, że nie może być pewien, jak zachowają się Ameryka i NATO. Asad woli raczej zadawać ciosy nożem, wspierając bojówki kurdyjskiej PKK, kolec w oku dla Ankary" - ocenia gazeta.

"Jednak wydaje się, że przeciwnicy Asada, syryjscy rebelianci, popadają w coraz większe zwątpienie, bo nie widać końca ich okupionej ofiarami walki z dyktatorem. Dowództwo armii powstańców wydaje się osamotnione. Ma ono swoją bazę w Turcji - za pozwoleniem Ankary. Gdy niedawno generałowie wojsk rebeliantów chcieli przenieść sztab do Syrii, wrócili skruszeni już po jednym dniu. Po drugiej stronie granicy nikt nie pozwolił im sobie rozkazywać" - pisze "SZ", powołując się na tureckie media.

Według niemieckiego dziennika, militarna interwencja Turcji byłaby na rękę "pozbawionym złudzeń syryjskim bojownikom".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)