Niemiecka prasa krytykuje Zachód za Ukrainę
Niemiecka prasa krytykuje Zachód
za brak zainteresowania Ukrainą i wzywa Unię Europejską -
szczególnie Niemcy i Francję - do bardziej zdecydowanego
wsparcia sił reformatorskich w Kijowie.
"Die Welt" krytykuje postawę Zachodu wobec Ukrainy jako "pozbawioną pomysłów i małostkową". Z jednej strony stosowano surowe europejskie kryteria, z drugiej zaś mówiono: nie będzie umowy stowarzyszeniowej z UE, nie będzie nowych form współpracy z NATO" - czytamy w komentarzu. "Czyż należy dziwić się, że koła rządzące w Kijowie trzymają się coraz bardziej kurczowo płaszcza Putina?" - pyta autor.
Możliwości oddziaływania przez Zachód byłyby dziś większe, gdyby UE i NATO stosowały wobec Ukrainy "politykę przyciągania", tak jak wobec innych krajów na Wschodzie. "Temu, komu nic nie obiecywano, nie można teraz grozić cofnięciem obietnic" - zauważa komentator. Jego zdaniem, opracowana przez Berlin i Warszawę uchwała UE dotycząca stabilizacji sytuacji na Ukrainie pojawiła się "bardzo późno - dopiero w październiku". "Miejmy nadzieję, że nie za późno" - czytamy w konkluzji komentarza w "Die Welt".
Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung", ukraińscy intelektualiści zaskoczeni są brakiem zainteresowania ze strony Zachodu. "Ani Bruksela, ani też Berlin nie dysponują konkretną propozycją dla Ukrainy" - stwierdza komentator. Dodaje, że kijowskie władze, składające się z "komunistycznych funkcjonariuszy zamieszanych w korupcyjne skandale" ignorowały dotychczasowe zalecenia płynące z Brukseli.
W ocenie "SZ", prezydent Rosji Władimir Putin stara się, w przeciwieństwie do swego poprzednika Borysa Jelcyna, odzyskać kontrolę nad byłymi republikami radzieckimi. Kandydat popierany przez Moskwę, Wiktor Janukowycz skłony jest przyznać rosyjskim koncernom przywileje i włączyć ukraińską armię do postsowieckiego systemu bezpieczeństwa, do którego dąży Moskwa.
"Młode pokolenie czeka na sygnały z Berlina, Brukseli i Waszyngtonu. Jednak ukraińska inteligencja wydaje się być skazana na to, że chociaż zwraca się ku Zachodowi, to jednak nie spotyka się to z prawie żadnym odzewem". Jeżeli zwycięzcą zostanie ogłoszony Janukowycz, to Europa pozostanie dla nich przez długi czas niedostępna - uważa "SZ".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa krytycznie, że na Zachodzie tylko Stany Zjednoczone poświęciły Ukrainie uwagę, na jaką ten kraj zasługuje. Taki brak zainteresowania Ukrainą jest - zdaniem gazety - niebezpieczny. Sytuacja na Ukrainie może zdecydować o tym, czy Rosja ostatecznie pożegna się ze swoimi "neoimperialnymi mrzonkami" i nawiąże "normalne" stosunki z sąsiadami, czy też na postsowieckim obszarze dojdzie do przywrócenia dawnego układu sił.
"FAZ" uważa, że siły skupione wokół Kuczmy oraz rosyjski aparat "uczynią wszystko", aby urząd prezydenta dostał "człowiek Moskwy". "W takim wypadku sytuacja z punktu widzenia Kremla byłaby komfortowa: Łukaszenka w Mińsku, Janukowycz w Kijowie i Putin w Moskwie". "To ponura perspektywa powrotu do przeszłości" - zauważa komentator.
Partnerzy Rosji - Niemcy, Francja i Bruksela nie mogą w tej sytuacji milczeć, ani tym bardziej potakiwać. "Tym bardziej, że nie zaspokoiłoby to neoimperialnych ambicji Moskwy" - dodaje komentator. "Nie jest jeszcze za późno na udowodnienie słowem i czynem, że jesteśmy po stronie reformatorów w Kijowie" - czytamy w konkluzji komentarza w "Frankfurter Allgemeine Zeitung".