Niemiecka prasa krytykuje krytykowanie Millera
Dwie czołowe niemieckie gazety,
"Sueddeutsche Zeitung" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung",
oceniają krytycznie zarzuty stawiane przez polską
opozycję premierowi Leszkowi Millerowi w związku z planowaną
podróżą na pokładzie niemieckiego samolotu do Dublina.
20.04.2004 10:55
Miller, kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder oraz premier Czech Vladimir Szpidla mają udać się 1 maja po uroczystościach w niemieckiej Żytawie (Zittau) wspólnie do stolicy Irlandii.
"Sueddeutsche Zeitung" opisuje program niemiecko-polsko- czeskich uroczystości w Żytawie, które mają odbyć się w sobotę w południe przed oficjalnymi uroczystościami unijnymi w Dublinie. "Aby uprościć sprawę i z pewnością bez złych zamiarów kanclerz Schroeder zaprosił swoich kolegów, aby wspólnie polecieli helikopterem do Drezna, a stamtąd kanclerskim Airbusem do Dublina" - czytamy w "SZ".
"Niektórzy Polacy mają jednak wrażenie, że Miller wsiądzie w Dreźnie na miotłę czarownicy" - zauważa komentator i przytacza krytyczne wypowiedzi przedstawicieli polskiej opozycji, m. in. Tomasza Nałęcza.
Poproszony przez "SZ" o ocenę polskich zarzutów szef niemiecko-polskiej grupy parlamentarnej w Bundestagu Markus Meckel powiedział: "To absurdalna debata, która ukazuje neurotyczny stosunek wielu Polaków do Niemców i do UE".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" podkreśla, że Miller, wracając z Żytawy do Warszawy, nie zdąży na uroczystości w Dublinie. "Polski premier mógłby więc odwołać spotkanie w trójkącie trzech krajów (Żytawie). Uspokoiłoby to strażników racji stanu, a Miller mógłby polecieć z prezydentem Kwaśniewskim polskim samolotem z Warszawy do Dublina" - zauważa komentator.
Zdaniem "FAZ", innym rozwiązaniem byłoby "odprężenie" stosunku Polaków do Niemiec. Niemcy zobowiązały się w traktacie o dobrosąsiedzkich stosunkach (1991 r.) do udzielenia Polsce pomocy w zbliżeniu do UE i "wykonały to" - przypomina redakcja.
"Oba kraje będą sobie wkrótce tak bliskie jak nigdy dotąd w przeszłości. Ale to chyba jest nie w smak narodowym katolikom z Ligi Rodzin Polskich, jak też narodowym konserwatystom z partii Prawo i Sprawiedliwość, liberalnym konserwatystom z Platformy Obywatelskiej, nowej lewicy oraz PSL" - ocenia "FAZ".
Komentator przypomina, że wspólne loty ministrów spraw zagranicznych w niemieckim samolocie miały miejsce w czasach, gdy spierano się o polsko-niemiecką granicę. W wyniku tych lotów nie ucierpiała polska racja stanu, a szef polskiego rządu, którym był wówczas Tadeusz Mazowiecki, wcale nie wykazywał większej ustępliwości wobec niemieckich partnerów.