Niemieccy posłowie muszą oddawać partiom część diet?
Niemieccy parlamentarzyści muszą oddawać
swoim partiom część otrzymywanych diet poselskich - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
31.05.2007 | aktual.: 31.05.2007 11:29
Świadczenia te są rzekomo "dobrowolne", lecz deputowani odmawiający wpłat narażają na szwank swoją polityczną karierę, ryzykując trudności z ponowną nominacją. Płacenie obowiązuje wszystkich - od szczebla radnego w gminie do eurodeputowanego - czytamy.
Autor materiału - Robert Rossmann opisuje przypadek działaczki Zielonych Reingard Jaekl, zasiadającej od 1995 roku w parlamencie dzielnicy Tempelhof-Schoeneberg w Berlinie. Jaekl wystąpiła niedawno z partii, protestując przeciw zachłanności kierownictwa, domagającego się od niej zwrotu 80% diet. To pogwałcenie konstytucji - twierdzi działaczka Zielonych.
Z raportu opublikowanego przez przewodniczącego parlamentu Norberta Lammerta wynika, że wpłaty od parlamentarzystów stanowią ważną pozycję w budżetach wszystkich partii. SPD zainkasowała w 2005 roku z tego tytułu 22 mln euro, CDU - 17,7 mln, Zieloni -5,4 mln, CSU - 3,3 mln, FDP - 1,9 mln, a Lewica - 1,6 mln euro.
Największy porządek w kwestii opłat panuje w bawarskiej CSU. Partia sporządziła listę z dokładnymi danymi o wysokości wpłat. Członkowie Bundestagu i Parlamentu Europejskiego odprowadzają miesięcznie do kasy partii 470 euro, deputowani do parlamentu regionalnego - 415 euro.
W CDU i SPD o wysokości wpłat decydują organizacje landowe. Jak twierdzi "SZ", w niektórych regionach Niemiec socjaldemokraci muszą oddać swej partii nawet 1000 euro. Posłowie Lewicy płacą miesięcznie 879 euro. Najbardziej zachłanni są Zieloni - deputowani do Bundestagu muszą co miesiąc odprowadzić do partyjnej kasy 19% diety, czyli 1332 euro. (js)
Jacek Lepiarz