Niemieccy posłowie apelują o rezygnację z Nord Stream 2. Gazociąg "dzieli Europę"
Siedmiu niemieckich posłów i europosłów zwróciło się z apelem do rządu Niemiec o rezygnację z budowy gazociągu Nord Stream 2. List polityków został opublikowany na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Autorzy listu pochodzą z różnych środowisk politycznych - są wśród nich przedstawiciele CDU/CSU, liberalnej FDP i Zielonych. Ich zdaniem projekt budowy gazociągu jest "polityczny i wysoce szkodliwy". Zdaniem niemieckich polityków, podobne przekonanie panuje także w większości krajów Europy.
Najbardziej pokrzywdzone przez budowę Nord Stream 2 miałyby być kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Jako głównego poszkodowanego autorzy listu wskazują jednak Ukrainę.
- Ukraina obecnie otrzymuje co roku 2 mld euro z opłat tranzytowych. Konieczność zrezygnowania z tych środków oznaczałaby ciężki cios dla ukraińskiej gospodarki i krok ku destabilizacji kraju, który byłby bardziej narażony na rosyjskie naciski.
Sygnotariusze listu zwracają również uwagę, że osłabienie Ukrainy znacząco uderzyłoby również w Polskę. Rosyjska polityka na Morzu Bałtyckim wzbudza natomiast niepokój Szwecji i Danii.
Zobacz także: Australijscy ministrowie go nienawidzą. Zabronił im seksu
Politycy podkreślają, że Niemcy nie mogą dogadywać się z Rosją "ponad głowami" swoich partnerów z UE. Zauważają także, że takie działanie dzieli Europę i sprawia, że kraje UE mogą stracić zaufanie do Niemiec.
- Kto poważnie myśli o wspólnej unijnej polityce energetycznej, ten musi od początku angażować partnerów z UE w pracę nad projektami, a później rozmawiać z Rosją jednym głosem - tłumaczą autorzy listu.
Przeciwnicy gazociągu twierdzą, że kwestia jego budowy jest próbą europejskiej solidarnosci. Podkreślają, że bez niej Europa sobie "nie poradzi".
Pod listem podpisali się: szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w PE Manfred Weber (CSU), europoseł Elmar Brok (CDU), Norbert Roettgen (CDU), polityk FDP i były szef Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) Michael Link oraz wiceszef klubu parlamentarnego Zielonych Oliver Krischer.
Źródło: dorzeczy.pl