Niemieccy politolodzy o wyborach w Polsce
Niemieccy politolodzy zaniepokojeni są dobrymi
wynikami w wyborach parlamentarnych partii, które deklarują jawnie
nieufność bądź wręcz niechęć wobec integracji z Europą.
"Totalną klęskę" tych sił politycznych, które uczestniczyły w ubiegłych czterech latach we władzy, tłumaczą brakiem profesjonalizmu oraz negatywnym wizerunkiem, jaki obóz rządzący tworzył na zewnątrz. Nie spodziewają się istotnych zmian w polityce zagranicznej, oczekując raczej szybszych niż dotychczas postępów w negocjacjach z Unią Europejską oraz w kontaktach z Niemcami.
Chwiejność, chaos i nepotyzm to zjawiska, które bardziej przyczyniły się do totalnej klęski obozu rządzącego niż zawód spowodowany nieudolnym wprowadzaniem reform - ocenia Markus Mildenberger - pracownik renomowanego Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.
Wynik wyborów oznacza wotum nieufności wobec rządu - wtóruje mu Dieter Bingen, dyrektor Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej w Darmstadt.
Decydujący dla tej klęski był styl rządzenia i brak profesjonalizmu w działaniach. To jest tragiczne, ponieważ Buzek jako pierwszy szef rządu przetrwał całą kadencję. Jednak pod koniec kadencji stał na czele rządu, który był najbardziej chaotycznym rządem od upadku komunizmu. Sprawiał wrażenie całkowitej bezradności, prowadząc samobójczą politykę personalną i wikłając się w afery korupcyjne - wyjaśnia Bingen.
Zdaniem Mildenbergera, dobre wyniki Samoobrony oraz Ligi Rodzin Polskich to wyraz opozycji przeciwko zbliżeniu do Europy. Oba ugrupowania, szczególnie Liga, wypowiadały się bardzo wyraźnie przeciwko integracji europejskiej - przypomina.
Bingen wyraża zaniepokojenie faktem, iż doszło w Polsce do załamania się umiarkowanej prawicy i klasycznego obywatelsko-mieszczańskiego centrum. Co prawda można także SLD, ze względu na jego pragmatyzm, zaliczyć również do centrum, jednak polityczne i historyczne korzenie SLD wyrastają z innej gleby. Jedyną opozycją, którą będzie można w przyszłym Sejmie traktować poważnie jest Platforma Obywatelska - ocenia Bingen.
Za wstrząsający fakt uznał natomiast Bingen niską frekwencję wyborczą. Jest to tym bardziej niepokojące, że chodzi prawdopodobnie w dużej mierze o tych wyborców, którzy do tej pory byli podporą przemian. Konsekwencje dla Polski mogą być fatalne - ocenia Bingen.
Mildenberger oczekuje od rządu SLD ożywienia polsko-niemieckich stosunków. Jego zdaniem, Włodzimierz Cimoszewicz, który ma objąć tekę ministra spraw zagranicznych, ma duże wyczucie w sprawach niemieckich. Cimoszewicz zna Niemcy, bywał tam jako premier, nie mówi co prawda po niemiecku, jednak podobnie jak Miller docenia znaczenie Niemiec - wyjaśnia. Może być tylko lepiej -konkluduje Mildenberger.(mon)