Niemcy: źródło zakażeń nieznane; Polska traci miliony
Niemiecki minister zdrowia Daniel Bahr ostrzegł w telewizji ARD, że źródło zakażeń groźnym szczepem bakterii E.coli w Niemczech pozostaje nieznane. Na razie nie ma pewności, że przyczyną zatruć są wyhodowane w Dolnej Saksonii kiełki. Według polskiego ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który rozmawiał ze stroną rosyjską, polscy producenci stracili już kilkadziesiąt milionów złotych, a Niemcy zareagowały za późno.
06.06.2011 | aktual.: 06.06.2011 16:20
Minister Daniel Bahr radził, żeby poczekać na oficjalny komunikat specjalistów badających podejrzaną żywność, bo - jak mówił - „co prawda, wiele wskazuje na to, że źródło zakażeń znajduje się w Dolnej Saksonii, ale trzeba czekać na wyniki badań. Do tego czasu nie możemy odwołać alarmu”. Wyniki zostaną podane dziś albo jutro.
Tymczasem w Hamburgu, gdzie zachorowało najwięcej osób, spada liczba zakażeń. Poprawia się także stan osób, u których choroba mała poważny przebieg. Maleje liczba pacjentów, którzy z powodu zatrucia wymagali dializowania. Szacuje się, że od początku maja groźny szczep bakterii coli zaatakował w Niemczech ponad 2000 osób, zmarły 22.
Minister rolnictwa Marek Sawicki ma nadzieję, że Unia Europejska zaproponuje rekompensaty dla producentów, którzy ponieśli straty w związku ze sprawą zatruć w Unii bakterią E.coli. Według ministra, polscy producenci stracili już kilkadziesiąt milionów złotych. Sawicki powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że unijne służby nie działały w tej sprawie w należyty sposób. Jego zdaniem, Niemcy powinni już na początku mają poinformować o zagrożeniu i podjąć odpowiednie środki.
"Z tą bakterią można zetknąć się wszędzie"
Minister podkreślił, że z niebezpiecznym szczepem E.coli można się zetknąć wszędzie, nie tylko w żywności. Najlepszym środkiem zaradczym jest częste mycie rąk. Marek Sawicki powiedział, że straty polskich producentów wynikają ze zmniejszonego spożycia warzyw i embarga na ich import, nałożonego przez Rosję.
Po południu minister Marek Sawicki przeprowadził rozmowę telefoniczną z minister rolnictwa Federacji Rosyjskiej Jeleną Skrynnik. W rozmowie poruszono kwestię embarga na warzywa i owoce z rynku europejskiego, w tym także z Polski. W związku z jutrzejszym nadzwyczajnym posiedzeniem Rady Ministrów UE ds. Rolnictwa i Rybołówstwa omówiono oczekiwania Rosji wobec władz inspekcyjnych Unii Europejskiej. Zniesienie embarga będzie zależne od kroków, jakie podejmie Komisja Europejska i europejskie służby inspekcyjne. Zdaniem ministra, embargo nałożono nie tylko ze względu na zagrożenie dla konsumentów, ale też w obronie rosyjskich producentów warzyw.
Minister rolnictwa opowiedział się za zmianami w unijnym systemie dopłat dla rolników. Polska proponuje, aby podstawowy segment płatności był związany z powierzchnią użytków rolnych, a następnie był uzupełniany o płatności dla obszarów o niekorzystnych warunkach gospodarowania i obszarów przyrodniczo cennych.
Komisja Europejska przedstawi jutro propozycje odszkodowań dla producentów warzyw ze Wspólnoty, którzy ucierpieli na kryzysie w rolnictwie, wywołanym bakterią e.coli. Ma to nastąpić podczas nadzwyczajnego spotkania unijnych ministrów rolnictwa w Luksemburgu. W całej Unii spadła sprzedaż warzyw, bo początkowo wskazywano na ogórki jako potencjalne źródło zakażenia groźną dla zdrowia bakterią.
Na alarm biją nie tylko rolnicy z Hiszpanii, którzy najwięcej stracili na obecnym kryzysie, bo - jak podejrzewano - ogórki z tego kraju były źródłem epidemii. Ale straty odnotowali także producenci warzyw z Niemiec, Belgii, Holandii oraz z Polski. Rzecznik Komisji Europejskiej Roger Waite nie chciał powiedzieć, co Bruksela zaproponuje. Nie będą to konkretne propozycje legislacyjne, więc formalnej decyzji w tej sprawie unijni ministrowie rolnictwa jeszcze nie podejmą. Komisja chce natomiast doprowadzić do wstępnego porozumienia.