Niemcy wykupują polskim pacjentom lek na zakrzepy
W aptekach brakuje clexane'u - najczęściej stosowanego w Polsce leku przeciwzakrzepowego. "Gazeta Wyborcza" odkryła przyczynę tej sytuacji - clexane'u brakuje, bo jest w Polsce tańszy niż w Niemczech. Niemieckie firmy wykupywały więc lek w polskich hurtowniach, by taniej sprzedać go chorym w Niemczech.
Clexane podaje się chorym w szpitalach i przepisuje na receptę m.in. pacjentom z chorobami żył. Lek jest bez ograniczeń dostępny tylko w jednej hurtowni w kraju - należącej do firmy Sanofi-Aventis, która sprzedaje lek jedynie wybranym 900 aptekom, które podpisały z nią tzw. program lojalnościowy. A w całym kraju jest ponad 13 tys. - To nie w porządku wobec chorych, skoro ten lek znajduje się na liście preparatów refundowanych przez NFZ - denerwuje się Stanisław Piechula, szef Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Jakub Gołąb twierdzi, że z informacji, jakie uzyskał od producenta, wynika, że nie ma żadnego problemu z clexane'em. "Gazeta" też rozmawiała z producentem i problem jednak jest: clexane'u brakuje, bo jest w Polsce tańszy niż w Niemczech. 10 strzykawek clexane'u za Odrą kosztuje ponad 60 euro, czyli 210 zł (po refundacji pacjent płaci ok. 6 euro), a u nas niecałe 118 zł (pacjent płaci 8,24 zł). Niemieckie firmy wykupywały więc lek w polskich hurtowniach, by taniej sprzedać go chorym w Niemczech. - Jakąkolwiek ilość leku wypuściliśmy do polskich hurtowni, rozchodziła się na pniu. Musieliśmy to ograniczyć. Stąd braki w dostawach - mówi gazecie Piotr Żukowski, dyrektor medyczny w polskim Sanofi-Aventis.