Świat"Niemcy likwidują się same - przez Turków"

"Niemcy likwidują się same - przez Turków"

Thilo Sarrazin, doświadczony ekonomista i polityk, w ciągu ostatnich tygodni wywołał w Niemczech prawdziwą medialną awanturę. Rozwścieczył swoich partyjnych kolegów z SPD, położył na szali intratną posadę członka rady nadzorczej Bundesbanku i podzielił niemieckie społeczeństwo, po tym jak w najnowszej książce winą za brak integracji imigrantów z Turcji obarczył islam, a następnie napisał o "pewnym określonym genie", który mają Żydzi. W Niemczech wybuchła burza, ale i ogólnonarodowa debata o integracji imigrantów.

"Niemcy likwidują się same - przez Turków"
Źródło zdjęć: © AP | Gero Breloer

13.09.2010 | aktual.: 13.09.2010 16:43

Tezy Sarrazina o imigrantach kompletnie nie pasują do poglądów partii – mówił o nim dwa tygodnie temu gazecie "Tageszeitung" Ralf Stegner, przewodniczący partii w landzie Schlezwik-Holstein. Bowiem, mimo, że Sarrazin zawsze uważany był za postać o dość kontrowersyjnych poglądach, prawdziwa burza rozpętała się po opublikowaniu pod koniec sierpnia jego książki na temat sytuacji społeczno-gospodarczej oraz demograficznej w Niemczech. Jej fragmenty ukazały się wkrótce na łamach poczytnych gazet - "Spiegel" oraz "Bild", i wywołały niesłychane medialne i polityczne zamieszanie.

W publikacji pod tytułem "Deutschland schafft sich ab: Wie unser Land aufs Spielt setzen", który to przetłumaczyć można, jako "Niemcy likwidują się same: Jak nasz kraj wypada z gry", Sarrazin poddał, bowiem mocnej krytyce obecny niemiecki model integracji imigrantów. W szczególny sposób skupił się w niej na temacie imigrantów z Turcji i krajów arabskich. Według niego tworzą oni równoległe zamknięte społeczeństwo oraz przysparzają państwu więcej kosztów socjalnych, niż wart jest ich wkład w rozwój niemieckiej gospodarki.

Powtórzył w niej także tezy, które już kiedyś wygłosił w jednym z wywiadów dla magazynu "Lettere International". Stwierdził wówczas, że znaczna liczba Arabów i Turków, oprócz handlu owocami i warzywami oraz produkcji "dziewczynek w chustach", nie wnosi nic produktywnego. Posunął się nawet do stwierdzenia, że "Turcy opanowują Niemcy, tak jak Kosowianie opanowali Kosowo - poprzez przyrost naturalny". Za te słowa wszczęte zostało nawet wobec niego postępowanie, które miało ustalić, czy nie doszło tu do przestępstwa podżegania do nienawiści narodowej.

"Imigracja koncentrowała się w minionych dziesięcioleciach w coraz większym stopniu na niewykształconych warstwach z krajów ukształtowanych przez islam" - tłumaczy w swojej książce Sarrazina. Gmina turecka natychmiast zarzuciła mu rasizm. Atmosferę podgrzał także fragment, w którym stwierdził, że "wszyscy Żydzi mają pewien określony gen".

Jednocześnie autor, przytaczając liczne statystyki, zauważał również, że podobnej skali problemu nie ma z emigrantami pochodzącymi z Azji czy Europy Środkowo-Wschodniej. Winą za ten stan rzeczy, Sarrazin obarcza islam, który jego zdaniem, stoi w opozycji do zasad obowiązujących w liberalnych państwach europejskich oraz wartości wytworzonych przez wieki europejskiego chrześcijaństwa. Tezy te potępili natychmiast czołowi niemieccy politycy, w tym kanclerz Angela Merkel.

Wszczęto postępowanie mające usunąć go z zarządu Banku Centralnego RFN. Zaraz po wybuchu skandalu rzecznik rządu Steffen Seibert stwierdził, że "wypowiedzi Sarrazina szkodzą wizerunkowi Bundesbanku zarówno w kraju, jak i za granicą". Również według liberalnego dziennika "Financial Times Deutschland" jego tezy położyły cień na wizerunku tej instytucji. W celu wypromowania swojej książki jeszcze dobitniej wyraził swoje wszystkim znane tezy na temat ogłupiania Niemiec i tym samym jeszcze bardziej przybliżył się do kręgów ksenofobicznych – pisali komentatorzy. Sam Sarrazin określił procedurę usunięcie go z zarządu, jako zamach na wolność słowa i niezależność Bundesbanku, ponieważ ma on prawo do głoszenia własnych poglądów. Ostatecznie, jak donosił niedzielny "Spiegel", niemiecki prowokator sam ustąpił ze stanowiska, do czego nawoływał go wcześniej prezydent Christian Wulff.

Nie zrobił tego jednak bezinteresownie. Powołując się na zaufane źródło informacji gazeta twierdzi, że Sarrazin poszedł na "układ" i w zamian za rezygnację otrzyma sowitą odprawę.

Jednak na tym spór o imigrantów raczej się nie zakończy. Na fali zapoczątkowanej przez publikację Sarrazina szykuje się, więc w Niemczech ogólnonarodowa debata na temat osiedlających się tu obcokrajowców. Domagają się jej politycy zarówno koalicji CDU/CSU, jak i SPD. - To będzie wielki temat przyszłego roku – cytował "Der Spiegel" wypowiedź Dietera Wiefelspütza, rzecznika spraw wewnętrznych SPD. Także Wolfgang Bosbach z CDU, przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Bundestagu podkreślał, że postępy i problemy w dziedzinie integracji nie mogą być tematem tabu.

Tymczasem kontrowersyjna książka już stała się bestsellerem osiągając nakład 250 tys. egzemplarzy, a jej wydawca – monachijska firma Deutsche Verlags-Anstalt, nie wyklucza kolejnych dodruków. Okazuje się też, że wielu Niemców identyfikuje się z opiniami głoszonymi przez Thilo Sarrazina. Tygodnik "Bild am Sonntag" opublikował na swoich łamach sondaż, z którego wynika, że nawet 20% Niemców go popiera. - Dla tych ludzi Sarrazin jest kimś, kto w końcu powiedział głośno to, co wielu z nich myśli - skomentował to Klaus-Peter Schoeppner, szef największego w Niemczech instytutu badań opinii Emnid.

Z Berlina dla polonia.wp.pl
Emilia Kałka

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)