Niemcy bawili się na integracyjnej imprezie. Kompletny chaos w restauracji
Zgodnie i w przyjaznej świątecznej atmosferze rozpoczęta firmowa impreza wigilijna w restauracji w niemieckim Brunszwiku zakończyła się potężną awanturą. Najpierw doszło do bójki między kolegami z pracy, a potem wywiązały się walki z interweniującymi policjantami. Efekt to 7 aresztowanych chuliganów i czterech poszkodowanych funkcjonariuszy.
Impreza w restauracji wymknęła się spod kontroli w sobotni wieczór, kiedy spokojna wcześniej grupa kolegów z pracy nagle zaczęła wyjaśniać jakieś zawodowe nieporozumienia. Jak relacjonuje "Bild", mężczyźni krzyczeli, przeklinali, grozili sobie nawzajem, a potem szybko doszło do rękoczynów.
Właścicielka lokalu gastronomicznego nie mogła już uspokoić zdenerwowanych biesiadników i około godziny 23 wezwała policję. Nie spodziewała się, że widok mundurów nie ostudzi gorących głów, a podziała jak oliwa dolana do ognia.
Wtedy wybuchł chaos nie do ogarnięcia. "Interweniowaliśmy, co doprowadziło do gwałtownego ataku grupy na nas" - powiedział "Bildowi" rzecznik policji w Brunszwiku. Polem bitwy stała się ulica przed restauracją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oręża, którym niedawni przeciwnicy zgodnie walczyli z policją, dostarczył płot przed restauracją. Ogrodzenie zostało częściowo zdemontowane, a elementami chuligani rzucali w funkcjonariuszy. Podczas bójki jeden z policjantów został kopnięty od tyłu w nogę tak brutalnie, że upadł na ziemię i odniósł rany.
Wybuchowa firmowa wigilia w Brunszwiku
Inny z agresorów rzucił się na 22-letnią policjantkę i powalił ją na ziemię. Kobieta została poszkodowana i potrzebowała pomocy medycznej.
Łącznie w zdarzeniu rannych zostało czterech funkcjonariuszy policji. Ostatecznie awanturnicy przegrali. Siedmiu Niemców trafiło w końcu do policyjnych wozów i do aresztu, gdzie spędzili noc.
Czekać teraz ich będą konsekwencje związane z czynną napaścią na mundurowych. Nadal nie jest jasne, dlaczego impreza bożonarodzeniowa nabrała takiego rozmachu.