Szef niemieckiego kontrwywiadu Hans-Georg Masen mówił o tym zagrożeniu już na początku grudnia. Nie potrafił jednak podać, jak znaczące jest to zagrożenie. Wyjaśnił, że kiedy terroryści tracą wpływy i terytorium na Bliskim Wschodzie, wysyłają swoje rodziny do miejsc, w których jest to bezpieczniejsze - do Europy. Wśród nich są dzieci, nastolatkowie i kobiety. Niektórzy z nich są mocno zradykalizowani i mogą być niebezpieczni.
W ubiegłym roku nieletni przeprowadzili trzy ataki w Niemczech - 15-letnia dziewczynka zaatakowała nożem policjanta w Hanowerze, dwóch nastolatków spowodowało wybuch w pobliżu świątyni Sikhów w Essen, 17-letni uchodźca zaatakował maczetą pasażerów pociągu w Würzburgu.
Niemiecki kontrwywiad ma dane dotyczące 950 mieszkańców kraju, którzy w ostatnich latach pojechali do Iraku i Syrii, aby uczestniczyć w operacjach wojskowych po stronie ekstremistycznych grup i organizacji. Około 20 proc. z nich stanowiły kobiety. Większość z nich - około dwóch trzecich - to obywatele niemieccy obcego pochodzenia. Około 120 zmarło na Bliskim Wschodzie. Około 300 wróciło na terytorium Niemiec.
Według departamentu ds. ochrony konstytucji ok. 1,8 tys. osób w Niemczech jest sklasyfikowanych jako potencjalni islamscy terroryści.
Wcześniej minister spraw wewnętrznych Thomas de Mezier powiedział, że w ubiegłym roku kraj zdołał zapobiec ponad 10 zamachom terrorystycznym. Od początku tego roku w Niemczech przeprowadzono już około 900 kontroli wstępnych w sprawie podejrzeń o działalność terrorystyczną. W 2016 r. przeprowadzono ich znacznie mniej: około 250.
Źródło: tass.ru, zeit.de
