Nieletni uchodźcy bez rodziców wyzwaniem dla władz w Berlinie
W szybkim tempie rośnie liczba nieletnich uchodźców, którzy na własną rękę przedostają się z Bliskiego Wschodu i Afryki do Niemiec bez rodziców. Niemcy dysponują sprawdzonym systemem pomocy dla trudnej młodzieży, ale tak duża skala zjawiska niepokoi władze.
Od początku roku do Niemiec dotarło ponad pół miliona imigrantów starających się o status azylanta bądź uchodźcy. Jedną trzecią przybyszów stanowią dzieci, jednak szczególne wyzwanie dla niemieckich władz stanowią nieletni uchodźcy, którzy na własną rękę - bez rodziców czy opiekunów - przywędrowali do Niemiec z Bliskiego Wschodu, Afryki czy Bałkanów.
Trauma po podróży
- W tym roku musimy się liczyć z przyjazdem od 20 do nawet 30 tys. dzieci pozbawionych opieki - mówi Birgit Zeller, przewodnicząca stowarzyszenia Jugendamtów - urzędów do spraw młodzieży. To wielki skok w porównaniu z ubiegłymi latami. W zeszłym roku do Niemiec trafiło 10 tys. nieletnich bez rodziców. Pięć lat temu było ich zaledwie 3 tys.
Właśnie na Jugendamtach, krytykowanych w Polsce ze względu na interwencje kończące się czasami odebraniem polskim rodzinom dzieci, spoczywa odpowiedzialność za opiekę i integrację młodocianych cudzoziemców.
- Dzieci, które docierają do Berlina po wielu przeżyciach podczas długiej podróży, są często w szoku, przeżywają traumę - mówi Joerg Riechert, szef KARUNY - organizacji pomagającej od 25 lat dzieciom i młodzieży żyjącym na ulicy, a ostatnio troszczącej się też o nieletnich uchodźców. W placówkach KARUNY przebywa obecnie 20 dzieci z Syrii, Afganistanu i Erytrei.
Zanim jednak Jugendamt może otoczyć nieletniego uchodźcę opieką, władze muszą ustalić, że osoba podająca się za nieletnią rzeczywiście nie skończyła 18. roku życia. Ten przepis staje się wobec rosnącej liczby imigrantów pierwszą przeszkodą. Obecnie tylko w Berlinie 700 dzieci pozbawionych jest opieki z powodu tej biurokratycznej przeszkody - krytykuje Riechert. "Mieszkają w schroniskach młodzieżowych i nikt się nimi nie zajmuje" - wtrąca szef KARUNY.
Trzeszczący system
Od zgłoszenia się nastolatka do zaproszenia na pierwszą rozmowę wyjaśniającą może obecnie w Berlinie upłynąć kilka tygodni - informuje rzecznik berlińskiego ministerstwa (Senatu) ds. młodzieży Ilja Koschembar. - System trzeszczy - mówi urzędnik. Część nastolatków ma wyznaczony termin dopiero na grudzień - przyznaje rzecznik.
W kontrowersyjnych przypadkach uchodźcy kierowani są na badania medyczne pozwalające na ustalenie rzeczywistego wieku. W 85 proc. przypadków okazuje się, że imigranci zaniżają swój wiek, aby skorzystać z dobrodziejstw systemu opieki dla młodzieży.
Gdy Jugendamt przejmie wreszcie opiekę nad młodym uchodźcą, rozpoczyna się poszukiwanie miejsca, w którym spędzi on czas do osiągnięcia pełnoletności. W Niemczech istnieje rozbudowana sieć placówek pomocy dla dzieci. Jugendamt ustanawia ponadto opiekuna sprawującego nadzór nad nieletnim.
Odpowiedzialność całodobowa
- Przejmując opiekę nad nastolatkiem, stajemy się dla niego ojcem i matką - mówi Riechert. - Odpowiadamy za niego przez całą dobę - dodaje pedagog. W przeciwieństwie do osób dorosłych, lokowanych w dużych pomieszczeniach, gdzie często przebywa kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, młodzież mieszka w mniejszych, zamykanych pokojach. "Ważna jest ich sfera prywatna" - tłumaczy Riechert.
KARUNA dysponuje własną szkołą. Dzieci z innych ośrodków uczęszczają do szkół publicznych. Ponieważ z reguły nie znają języka niemieckiego, tworzone są dla nich specjalne klasy przygotowawcze, gdzie uczą się go od podstaw. Tylko w Berlinie w ten sposób uczy się 5 tys. dzieci w 478 klasach w szkołach podstawowych i gimnazjach.
Musimy improwizować, nie mamy odpowiedniego podręcznika, muszę dostosowywać zadania do zróżnicowanego poziomu dzieci w mojej klasie - mówi nauczyciel Johannes Schlegel ze szkoły w berlińskiej dzielnicy Lichtenberg. Schlegel przyjechał 17 lat temu z Syberii, gdzie uczył niemieckiego. "Wiem, co to znaczy być w obcym kraju" - mówi. Jak podkreśla, ważnym elementem nauki jest muzyka i piosenki.
Trudno zliczyć wszystkie inicjatywy podejmowane przez poszczególne szkoły czy osoby prywatne, których celem jest integracja małych imigrantów. Uczniowie jednej z berlińskich szkół zapraszają regularnie nastoletnich uchodźców z ośrodka dla azylantów na wycieczki do zoo. - Ważne jest to, by obie grupy się spotykały - tłumaczy szef MSW w Berlinie Frank Henkel.
Bar z marzeń
Integracja ma być według władz środkiem zapobiegawczym przeciw ewentualnym działaniom muzułmańskich ekstremistów. Szef Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg-Maassen ostrzegł niedawno, że dzieci i młodzież bez rodziców mogą łatwo paść łupem islamskich radykałów.
Riechert chwali pilność i zaangażowanie swoich podopiecznych. - W KARUNIE mamy kilku Syryjczyków. Uczą się języka "jak w transie", chcą jak najszybciej móc rozmawiać z rówieśnikami - opowiada. - Jest też 15-latek z Albanii, z bardzo biednej rodziny. Wbił sobie do głowy, że zostanie kelnerem, żeby pomagać finansowo bliskim - kontynuuje Riechert. Ponieważ mieszkańcy Albanii nie mają szans na azyl w Niemczech, Riechert zamierza odwieźć chłopca do kraju i pomóc mu finansowo na miejscu. - Postaramy się zebrać pieniądze, żeby, gdy dorośnie, mógł otworzyć wymarzony bar - mówi szef KARUNY.
Po wielu apelach ze strony organizacji pomagających nieletnim niemiecki rząd uznał, że należy zwiększyć środki na integrację i pomoc dla nastoletnich uchodźców bez opieki. W środę kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że rząd wyasygnuje na ten cel 350 mln euro rocznie.