"Niektórym politykom dobrze by zrobiła godzinka na boisku"
- Niektórym politykom godzinka na boisku dobrze by zrobiła – mówi Wirtualnej Polsce dr Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. Politolog odniósł się w ten sposób do informacji reporterów programu „Teraz My!”, którzy ustalili, że w zeszły czwartek, Donald Tusk zamiast być na ważnych głosowaniach w sejmie, kopał piłkę. Towarzyszyli mu kompani z rządu.
Ekipa „Teraz My!” nagrała jak w czwartek od 20.30 przez ponad godzinę Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Roman Kosecki ganiali za piłką. Towarzyszył im szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. W tym czasie w sejmie dyskutowano nad rządowym raportem o sytuacji budżetu państwa, odbyło się również głosowanie nad wetem prezydenta. Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył nieobecność premiera niedopatrzeniem kancelarii sejmu. - Premier Donald Tusk nie wiedział o czwartkowych głosowaniach w Sejmie. Myśleliśmy, że głosowania są w piątek, zawiodła komunikacja na linii kancelaria premiera - klub Platformy Obywatelskiej. W czwartkowe późne wieczory premier - jeśli czas mu na to pozwala - stara się trenować, dbać o kondycję – powiedział PAP Graś.
- Jeśli miałoby się stać regułą, że premier zamiast być w sejmie, spędzałby czas grając w piłkę, a treningi sportowe, zajęłyby miejsce wypełniania obowiązków premiera, to byłoby naprawdę źle. Natomiast, jeśli mamy do czynienia z sytuacją incydentalną, to raczej nie powinniśmy przywiązywać do niej dużego znaczenia – stwierdza w rozmowie z WP Chwedoruk. - Patrząc na tuszę wielu polityków, sądzę, że niektórym dobrze by zrobiła godzinka na płycie boiska. Mówiąc serio, bardzo bym chciał, żeby główną wadą polskiej klasy politycznej była częstotliwość gry w piłkę nożną, niestety tak nie jest. Dlatego zamiast roztrząsać, czy premier był na nartach czy grał w piłkę, powinniśmy zajmować się kryzysem i innymi, bardziej istotnymi problemami – uważa politolog.
Posłowie opozycji nie zostawiają na premierze suchej nitki. – Ręce opadają. W momencie, kiedy toczy się ważna debata w sejmie, w momencie, kiedy są ważne głosowania, pan premier nie tylko sam gra w piłkę, ale wyciąga z sejmu kilku ważnych polityków – mówił rano w "Radiu Zet" Adam Bielan, rzecznik PiS. Swojego oburzenia postępowaniem premiera nie kryje w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Senyszyn z SLD. – Donald Tusk powinien zostać zawodowym piłkarzem, a nie pchać się do polityki - mówi WP posłanka SLD. – Ale nie jestem zaskoczona, premier zawsze miał taką hierarchię wartości. Zawsze na pierwszym miejscu stawiał piłkę nożną, a dopiero na dalszym planie Polskę i Polaków – dodaje Senyszyn.
Dla premiera łaskawy jest za to wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski. - Usprawiedliwiam pana premiera, miał prawo taką decyzję podjąć. Nie wiem, czym się kierował, nie znam wszystkich przesłanek, być może miał ważny mecz, albo uznał, że wieczorne głosowania nie były tak istotne – zastanawia się Niesiołowski.
Z dużą wyrozumiałością odnosi się do sprawy także Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Członkowie Rady Ministrów będący posłami nie mają obowiązku uczestniczyć w każdym głosowaniu. W czwartek po godzinie 21 nie ważyły się losy rządu czy koalicji, w związku z czym przymrużyłbym oko na nieobecność premiera – tłumaczy premiera Kłopotek. – To dobrze, że premier poprawiał swoją tężyznę fizyczną przed ważną walką ze skutkami kryzysu. Sam bardzo lubię sport, osobiście bym premiera rozgrzeszył – stwierdza ze śmiechem poseł PSL.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska