"Niech UE nam zwróci za straty w handlu z Rosją"
Lider LPR Roman Giertych zaapelował do premiera Kazimierza Marcinkiewicza o oszacowanie strat wynikających z wprowadzenia przez Rosję zakazu importu z Polski mięsa i artykułów pochodzenia roślinnego. Wyliczona kwota powinna zostać potrącona ze składki członkowskiej Polski w Unii Europejskiej - uważa Giertych.
18.11.2005 | aktual.: 18.11.2005 15:33
Giertych przedstawił na konferencji prasowej w Warszawie projekt uchwały Sejmu w tej sprawie, którym izba miałaby się zająć na najbliższym (23-24 listopada) posiedzeniu. Skrytykował UE, że nie interweniowała w sprawie rosyjskiego zakazu importu mięsa z Polski.
Rosja wprowadziła od 10 listopada zakaz importu mięsa z Polski, a od 14 listopada także produkcji roślinnej. Tamtejsze MSZ tłumaczyło, iż to "konieczność spowodowana tym, że polska strona nie poczyniła kroków, by nie dopuścić do naruszania rosyjskich przepisów weterynaryjnych i fitosanitarnych". Rosjanie zakwestionowali 11 fałszywych świadectw fitosanitarnych i 24 świadectwa weterynaryjne.
Polska wchodząc do UE - powiedział Giertych - stała się częścią rynku wspólnotowego UE, ale nie może być na nim dyskryminowana.
Sytuacja, w której kraje spoza Unii wybierają Polskę za cel ataku handlowego, powinna spotkać się z natychmiastową, gwałtowną reakcją ze strony Komisji Europejskiej. Brak takiej reakcji jest naruszeniem Traktatu Akcesyjnego i wszystkich możliwych zasad wspólnotowych - oświadczył Giertych.
Szef Ligi ocenia, że w takiej sytuacji niezbędne jest podjęcie natychmiastowych działań przez rząd Marcinkiewicza. Polska - podkreślał - nie ma narzędzi obrony przed rosyjskim embargiem, ponieważ jako część rynku unijnego nie możemy wprowadzić zakazu importu towarów rosyjskich na nasz rynek - takie uprawnienia ma Komisja Europejska.
Po raz pierwszy od referendum akcesyjnego stawiam publicznie pytanie o sposób, formę i sens członkostwa w Unii, w sytuacji gdy jesteśmy płatnikiem netto, bo wykorzystujemy fundusze unijne zaledwie w trzech procentach, nie jesteśmy w praktyce objęci wspólnym rynkiem, a polscy parlamentarzyści nie mogą propagować swoich poglądów na terenie instytucji wspólnotowych - mówił Giertych.
Odniósł się w ten sposób do wystawy pt. "Życie i dzieci w Europie", zorganizowanej przez eurodeputowanego LPR Macieja Giertycha, która wywołała we wtorek przepychanki w PE pomiędzy eurodeputowanymi LPR-u i parlamentarzystkami z grupy socjalistycznej. Kwestorzy PE nakazali organizatorom usunięcie wystawy.
Giertych poinformował też, że w przyszłym tygodniu sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych, której jest przewodniczącym, zajmie się sprawą podejrzanego o szpiegostwo byłego asystenta społecznego byłego posła PSL Józefa Gruszki.