Polska"Niech połączy nas patriotyzm – barwy narodowe i hymn"

"Niech połączy nas patriotyzm – barwy narodowe i hymn"

Dziś ponad 50 tysięcy Polaków w biało-czerwonych barwach na całe gardło wyśpiewa na Stadionie Narodowym naszego Mazurka Dąbrowskiego. Z dumą zabrzmi ta pieśń nadziei i zwycięstwa. Jak zawsze łza się w oku zakręci. Tak mocno poczujemy się jednością, o co dziś tak trudno.

To będzie piękny hołd wobec naszego dziedzictwa narodowego, w 85 lat od ustanowienia Mazurka Dąbrowskiego Hymnem Państwowym. Towarzyszył naszemu Narodowi już znacznie wcześniej, kiedy z ziemi włoskiej, podążając szlakiem krwi i chwały doprowadził nas do chwili wolności Księstwa Warszawskiego i budował tożsamość kolejnych pokoleń w czasach lepszych i gorszych.

Dobrze, że są takie momenty, kiedy naprawdę różnice schodzą choć trochę na bok, kiedy czujemy się jednością. Zapominamy nawet o tym codziennym, naszym własnym piekiełku. Dobrze, że są takie chwile. Zawsze podobnie podniosłe, kiedy miarowo wyśpiewujemy jego słowa czy to na cześć polskiego złotego medalisty, przed meczem kadry narodowej czy podczas uroczystości państwowych, a może na rozpoczęcie roku szkolnego.

I te słowa nas zawsze w trudnych momentach prowadziły. Był przecież taki czas, kiedy tylko Jasna Góra, flaga biało-czerwona i hymn państwowy o naszej tożsamości przypominały. Bo nawet Orzeł był bez korony, tak jak naród przetrącony. Nawet w czasach podziału na „my i oni”, gdy „oni” mieli swoją Międzynarodówkę, to na dźwięk Mazurka Dąbrowskiego zawsze stawali na baczność, zdejmowali czapki, mundurowi salutowali. Niewiele jest dziś symboli, które tak powszechnie łączą pod wszelkimi podziałami.

I zawsze przychodził na ratunek. Bo czasem słów brakowało. Jak w strajku 1970 roku, i w trudnych latach 70. i w Sierpniu 80.. Pomagał, kiedy negocjacje się załamywały albo nadzieje ludzkie topniały. Były chwile, kiedy stojąc przed tłumem widziałem bezradność, podłamanie, brak wiary, a nawet zniechęcenie. I zawsze w takiej chwili wystarczyło zaintonować podniesionym głosem „Jeszcze Polska nie zginęła...”. I ludzie jakby się odmieniali, poważnieli, ale gdzieś zaczynała się tlić ta iskra w oku. A może bardziej łza wzruszenia. Gdzieniegdzie unosiły się znów niezłomnie palce w geście Victorii, znów budziła się nadzieja czasu beznadziejnego. I znów można było zaczynać od nowa. Z Hymnem na ustach.

Czasy się zmieniają, a Hymn ciągle potrafi tak pięknie być z nami. W chwilach radości, a czasem narodowego smutku. Zawsze pozostaje pieśnią nadziei i zwycięstwa. Kiedyś niósł nas w walce, dziś musi dawać siłę, jedność i solidarność w nowych czasach globalizacji, aby definiować w tych warunkach nasz patriotyzm. Hymn przypomina o dumnej i trudnej przeszłości, o każdej przelanej polskiej krwi, ale jednocześnie każe patrzeć w przyszłość, bo tak właśnie patrzyli polscy żołnierze sformowani u boku Napoleona, pod przewodem Dąbrowskiego.

Moim marzeniem jest, aby to uczucie tożsamości narodowej i wzruszenia przy Hymnie czuły nasze dzieci, wnuki i prawnuki. To zadanie na dziś dla mojego pokolenia, aby uczyć szacunku i miłości do tego jednoczącego symbolu, który łączy nas nie tylko od 85 lat, ale znacznie wcześniej, kiedy rodził się z walki, nadziei i wiary w wolną umiłowaną Ojczyznę.

Stańmy, więc razem do Hymnu! Nie pozwalajmy się dzielić!

Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)