Nie żyje znany polski dziennikarz i publicysta
W wieku 89 lat w Brukseli zmarł we wtorek wieczorem znany dziennikarz i publicysta Leopold Unger. Od dłuższego czasu chorował na raka. Od ponad 30 lat pisał dla francuskojęzycznej gazety "Le Soir", przybierając pseudonim " Paul Mathil". O jego śmieci poinformował zastępca redaktora naczelnego "Le Soir" Jurek Kuczkiewicz.
21.12.2011 | aktual.: 21.12.2011 15:26
Jak sam mawiał, spędził pół wieku na "dziennikarzowaniu" po obu stronach muru: 20 lat po wschodniej, m.in. w "Życiu Warszawy" i PAP, 20 - po zachodniej, pisząc do "Le Soir", jednej z najważniejszych belgijskich gazet, a także do "International Herald Tribune" i współpracując z Radiem Wolna Europa i sekcją polską radia BBC.
- Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nigdy - choć żyję długo - się nie nudziłem. Przede wszystkim dzięki niebanalnej rodzinie. Sprawiła tak, to jasne, także historia - pisał Unger w swej autobiografii "Intruz" wydanej w 2001 roku.
Najwięcej satysfakcji zawodowej dała mu współpraca z paryską "Kulturą", gdzie od początku lat 70. aż do zamknięcia pisma w 2000 roku miał swój cykl pt. "Widziane z Brukseli".
- Kiedy ktoś kiedyś w ogóle zechce zapytać: "Kto to był Unger, co on napisał?" i w odpowiedzi usłyszy: A, to ten co pisał "Widziane z Brukseli" dla Giedroyciowej "Kultury" - to mnie to, proszę państwa, najzupełniej wystarczy" - napisał Unger w "Intruzie". Wyznał, że propozycja pracy dla Jerzego Giedroycia w "Kulturze", w kilka miesięcy po emigracji w 1969 roku do Belgii, była dla niego "czymś w rodzaju propozycji przejścia przez Morze Czerwone, aktem oczyszczenia, szansą rehabilitacji zawodowej".
Leopold Unger urodził się 12 sierpnia 1922 roku we Lwowie. Wojnę przeżył w Rumunii. Od 1948 roku mieszkał w Warszawie, gdzie pracował przede wszystkim dla "Życia Warszawy", skąd po 19 latach usunięto go w 1967 roku na fali antysemickiej nagonki.
Po przyjeździe z rodziną do Belgii w 1969 roku praktycznie od zera rozpoczął karierę dziennikarską, pisząc w "Le Soir" pod pseudonimem Pol Mathil komentarze i opinie na temat polityki zagranicznej. W "Le Soir" Unger stał się niekwestionowanym czołowym komentatorem od spraw bloku wschodniego. To tam ukazywały się m.in. jego wywiady z rosyjskim dysydentem Władimirem Bukowskim, czy skazanym na gułag za próbę uprowadzenia radzieckiego samolotu do Izraela Eduardem Kuzniecowem. Publikował też artykuły o Polsce, m.in. o wydarzeniach Sierpnia 1980, w tym wywiady z Lechem Wałęsą, zarówno przed wprowadzeniem stanu wojennego, jak i tuż po wyjściu Wałęsy z internowania.
To dla "Le Soir" Unger przeprowadził w marcu 1989 roku szeroko komentowany w zagranicznych mediach wywiad z Mieczysławem Rakowskim, w którym komunistyczny premier kraju Układu Warszawskiego mówił o "historycznym kompromisie" okrągłego stołu, polskim skoku w nieznane i ryzyku nieznanych granic demokracji.
Regularnie przyjeżdżał do Polski. - Przed upadkiem muru (berlińskiego) pisało się właściwie przeciw czemuś. Teraz dziennikarstwo to spokojne, normalne zajęcie, pozbawione często dreszczyku, który miałem publikując w "Kulturze". Czy normalne funkcjonowanie da się opisać? Nie wiem - powiedział w jednym z wywiadów.
W swej autobiografii Unger wspomina, że "paszportem w dojrzałość" był list od starszego brata, z którym razem uciekli tuż po wybuchu II wojny światowej z oblężonego Lwowa do Bukaresztu. - Dąż do szybkiego i doskonałego opanowania zawodu, dobry fachowiec - kanalarz, czy profesor uniwersytetu - zawsze wypłynie na powierzchnię - pisał w październiku 1939 roku brat, który po internowaniu przez NKWD i skazaniu na gułag trafił do armii Andersa i zginął pod Bolonią.
Leopoldowi Ungerowi nie powiodła się próba zaciągnięcia do wojska polskiego we Francji. Ujawnił kiedyś, że na korytarzu polskiego konsulatu powiedziano mu po cichu, że "obrzezanych nie biorą". Pozostał więc pobyt w popadającej w faszyzm Rumunii. To tam po raz pierwszy zajął się dziennikarstwem, redagując przez blisko rok pismo "Nowiny Polskie". W 1948 roku został korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Bukareszcie.
Po powrocie do Warszawy dostał pracę w "Życiu Warszawy". Gazeta wysłała go do Hawany. Był tam korespondentem "Życia Warszawy" i Polskiej Agencji Prasowej. Znalazł się na Kubie w czasie tzw. kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Po latach okazało się, że korespondencje Ungera, jeszcze zanim zniekształciła je polska cenzura, czytał również wywiad amerykański.
W kwietniu 2008 roku, z okazji 85. urodzin i 60-lecia pracy zawodowej Ungera, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie wydało księgę pamiątkową pt. "Udało mi się mieć ciekawe życie". Wśród autorów znaleźli się: Władysław Bartoszewski, Bronisław Geremek, Henryk Giedroyc, Ryszard Kapuściński, Leszek Kołakowski, Bohdan Osadczuk, Jerzy Pomianowski, Adam Daniel Rotfeld, Andrzej Wajda, Lech Wałęsa i abp Józef Życiński.
8 czerwca 2009 roku Unger odebrał w Warszawie nagrodę Polskiego PEN Clubu im. Ksawerego i Mieczysława Pruszyńskich. 30 czerwca 2009 roku otrzymał doktorat honoris causa UMCS w Lublinie.
Był autorem m.in. takich książek jak "Orzeł i reszta (widziane z Brukseli)", "Z Brukseli", "Intruz" i "Wypędzanie szatana".