ŚwiatNie żyje pisarz Andre Phillipus Brink

Nie żyje pisarz Andre Phillipus Brink

Andre Phillipus Brink, jeden z najwybitniejszych pisarzy południowoafrykańskich nie żyje. Umarł w samolocie, którym wracał z Belgii do kraju. Przeżył 79 lat.

Nie żyje pisarz Andre Phillipus Brink
Źródło zdjęć: © http://commons.wikimedia.org

07.02.2015 | aktual.: 07.02.2015 15:00

Światową sławę przyniosły Brinkowi powieści, których napisał ponad dwadzieścia. Najgłośniejszą z nich stała się wydana w 1979 r. "Sucha biała pora".

Był laureatem wielu prestiżowych nagród literackich. Kilkakrotnie nominowany do brytyjskiej nagrody Bookera (po raz ostatni w 2012 r.), a w ostatnich latach jego nazwisko pojawiało się przy okazji przyznawania literackiej Nagrody Nobla.

Pisał zarówno po angielsku (był wykładowcą tego języka w Kapsztadzie; wykładał także literaturę afrykanerską i niderlandzką), jak też w rodzimym języku afrykanerskim. W latach 60. wraz z innymi południowoafrykańskimi pisarzami (m.in. Breytenem Breytenbachem) założył literacki ruch "Sześćdziesiętników", który stawiał sobie za cel prowadzenie w języku afrykanerskim walki z apartheidem - systemem segregacji rasowej, wprowadzonym w Południowej Afryce po II wojnie światowej przez rządzącą Partię Narodową, zdominowaną przez Afrykanerów.

Tematyka rasizmu, prześladowań, niesprawiedliwości i brutalności porządków apartheidu przewijała się przez niemal wszystkie powieści Brinka. Jego sprzeciw wobec apartheidu dał mu międzynarodowe uznanie ze strony obrońców praw człowieka, ale w kraju spotykały go za to represje, a jego książki wpisywano na indeks cenzury.

Po upadku apartheidu w 1994 r. pisarz zajmował się historią Południowej Afryki sprzed podboju kolonialnego, a także problemami, wynikającymi z transformacji ustrojowej - rozbudzonymi nadziejami i rozczarowaniem, przemocą, dostosowywaniem się białych i czarnoskórych mieszkańców kraju do nowych porządków. Po polsku wyszły trzy powieści Brinka "Sucha biała pora", "Tamta strona ciszy" i "Zanim zapomnę".

W ubiegłym roku pisarz doznał wylewu, który przykuł go do wózka inwalidzkiego. Umarł w nocy z piątku na sobotę na pokładzie samolotu wracając z Belgii, którą odwiedził, by odebrać tytuł doktora honoris causa uniwersytetu katolickiego w Louvain.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)