Nie żyje najsłynniejszy polski kinomaniak. Obejrzał kilkanaście tysięcy filmów
Bogdan Kalinowski i jego żona Maria byli znani widzom kinowym w całej Polsce. Ogladali wszystkie filmy po kolei. Nie liczyła się jakość, a ilość. Na koncie mieli kilkanaście tysięcy obejrzanych tytułów.
Nie żyje Bogdan Kalinowski, najsłynniejszy polski kinomaniak. Razem z żoną obejrzał kilkanaście tysięcy filmów. W 2013 roku na koncie mieli 12,5 tys. projekcji, a każdą z nich skrzętnie opisywali w notesie. Byli atrakcją seansów, na które przychodzili obładowani swetrami, termosami, kanapkami i notatkami. Podobno w ich menu zdarzało się tradycyjne podróżne jajko na twardo i kiełbasa.
Blogerowi prowadzącemu fanpage Kinofilia Bogdan Kalinowski żalił się kiedyś, że "grafik Nowych Horyzontów jest tak kiepsko ułożony, że można zobaczyć tylko pięć filmów dziennie". Według Kalinowskiego wystarczyło rozpoczynać pokazy o 8 rano i robić krótsze przerwy między kolejnymi seansami, żeby widz miał możliwość zobaczenia sześciu filmów.
System opisywania filmów przez Kalinowskiego
Bogdan Kalinowski i jego żona Maryla stali się bohaterami kilku etiud filmowych i filmów dokumentalnych. Od emisji poświęconego im "Rekordu Absolutnego" w 1998 roku mieli darmowy wstęp do kina pałacowego w Poznaniu. W kolejnych latach w ślad za kinem pałacowym poszły także kolejne kina i wpuszczały najsłynniejszą parę widzów, zasiadającą zawsze na tym samym miejscu, za darmo. Z czasem zaczęli także jako honorowi goście jeździć na polskie festiwale filmowe, które opłacały im także noclegi, jak np. wrocławskie Nowe Horyzonty. - Dostają wejścia, bo się ich domagają – mówił Roman Gutek, dyrektor wrocławskiego przeglądu – stanowią taki folklor, nie wiem czy świadomie odbierają te filmy.
Historia Marii i Bogdana Kalinowskich
Pod koniec życia para mieszkała nad studyjnym kinem Muza w Poznaniu, w małym mieszkaniu dosłownie zawalonym magazyny filmowe, festiwalowe identyfikatory, zeszyty z zapisanymi filmami, wycinki, zdjęcia. Zostało wyremontowane za pieniędzy zebranych przez widzów kina Muza.