Nie zmienisz opon, nie dostaniesz odszkodowania. Pułapka dla tysięcy kierowców
Czy wymieniać opony na zimowe, nawet gdy za oknem nie ma grama śniegu – oczywiście, że tak. W Polsce wymiana opon na zimowe nie jest obowiązkowa, ale ich brak może spowodować, że możemy stracić tysiące złotych odszkodowania.
W Polsce nie ma także jasno określonego terminu wymiany opon. W naszym kraju obowiązują jedynie przepisy, w myśl których przez okrągły rok można jeździć na dowolnych oponach – pod warunkiem że ich bieżnik ma minimum 1,6 mm.
Warto jednak pamiętać, że są kraje, gdzie za brak zimówek możemy dostać mandat. Lista jest długa: Austria, Czarnogóra, Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Litwa, Łotwa, Niemcy, Norwegia, Słowenia, Szwecja, Ukraina czy Włochy.
Termin wymiany opon zwykle jest określony datami (np. listopad – marzec), ale może też być elastyczny, zależny od pogody. Kary za brak opon zimowych są dotkliwe – od kilkudziesięciu do nawet kilku tysięcy euro (np. w Austrii, gdy bez zimówek spowodujemy bezpośrednie zagrożenie dla innych uczestników ruchu).
Zimowa, czyli jaka?
Nawet bez laboratoryjnych badań wiadomo, że opony zimowe są przystosowane do jazdy po trudnej nawierzchni. Kształt bieżnika, rodzaj mieszanki gumowej, ilość nacięć klocków bieżnika (tzw. lameli) – to wszystko powoduje, że opony są całkowicie inne niż letnie.
Specyficzna rzeźba bieżnika bardzo mocno wpływa na prowadzenie podczas jazdy i hamowania – nie tylko na śniegu czy lodzie, ale też podczas deszczu.
Opona zimowa zmniejsza możliwość utraty przyczepności podczas jazdy na nawierzchni pokrytej wodą, czyli tzw. aquaplaning. Rowki bieżnika mają za zadanie odprowadzenie tej wody – tak też działają w oponach letnich, z tym że opony zimowe muszą zwykle odprowadzać więcej wody czy błota pośniegowego, muszą mieć więc odpowiednio przystosowaną konstrukcję.
To dlatego zmianę opon na zimowe (w Polsce) zaleca się w momencie, gdy temperatura spada poniżej 7 stopni Celsjusza. Specjalna mieszanka gumowa, która jest zdecydowanie bardziej miękka, powoduje, że guma ma większą przyczepność przy niskich temperaturach. Mieszanka gumowa, z której powstają opony zimowe, zawiera również krzemionkę i silikon – to dzięki nim w ujemnych temperaturach gumy są elastyczne.
Dla porównania – w oponach letnich guma twardnieje podczas mrozów, czy w ogóle w niższych temperaturach. To sprawia, że zamiast "przysysać się" do drogi – ślizga się po niej.
Odwrotnie jest na wiosnę – opony zimowe wprawdzie nieźle radzą sobie w suche i ciepłe dni, ale są zbyt miękkie, przez co nie trzymają się dobrze drogi i dużo szybciej zużywają.
Obowiązku nie ma, ale…
W Polsce prawo nie nakazuje zakładania zimówek, ale spróbujcie to powiedzieć ubezpieczycielom. Mimo że w zapisach np. komunikacyjnego ubezpieczenia AC próżno szukać wyłączenia odpowiedzialności towarzystwa ze względu na brak zimowych opon, istnieją jednak inne zapisy, które w tej sytuacji mogą mieć zastosowanie.
Tak z grubsza brzmi zapis, który może drogo kosztować podczas kolizji lub wypadku na letnich oponach już późną jesienią: "ubezpieczenie nie obejmuje szkód spowodowanych wskutek rażącego niedbalstwa przez ubezpieczonego lub osobę uprawnioną do korzystania z pojazdu".
I chociaż nie jest to oczywiste i wymaga udowodnienia winy – lepiej dmuchać na zimne i opony wymienić.
Poza tym – najważniejsze jest bezpieczeństwo. Lepiej zainwestować w dobre opony, niż potem żałować pozornych oszczędności i liczyć straty sięgające dziesiątek tysięcy złotych, za które będziemy musieli płacić z własnej kieszeni.
Nie starsze niż sześć lat
Jeśli mamy opony zimowe, przed ich założeniem skontrolujmy ich stan i wiek. Chociaż w świetle przepisów prawnych bieżnik powinien mieć minimum 1,6 mm głębokości, to w przypadku ogumienia zimowego powinny to być przynajmniej 4 mm.
Wiek opony można sprawdzić, znajdując na jej boku ciąg 4 cyfr. Dwie pierwsze oznaczają tydzień, a dwie ostatnie rok produkcji. Dla przykładu, gdy na oponie widnieje ciąg 1318, oznacza to, że opona powstała w 13 tygodniu 2018 roku.
Opona nie powinna być użytkowana dłużej niż przez 5–6 lat, nawet wtedy, gdy bieżnik jest w dobrym stanie. Mieszkanka gumowa, z której jest zrobiona, z czasem traci swoje właściwości jezdne.
Po pierwsze czytaj etykiety
Opony są podzielone na klasy od A do G, gdzie A oznacza największe oszczędności na paliwie. Z kolei znaczek z chmurką informuje o przyczepność na mokrej nawierzchni. Tutaj mamy przedział od A do F. Między A i F występuje 18 metrów różnicy na drodze hamowania od prędkości 80 km/h. Im bliżej litery, A tym krócej.
Ostatni obrazek na etykiecie dotyczy hałasu. Poza decybelami są tu też kreski, gdzie jedna oznacza oponę najcichszą, a trzy najgłośniejszą.
Kupując nowe opony zimowe, trzeba oczywiście brać pod uwagę rozmiar, indeks prędkości oraz nośności. Najłatwiej będzie dobrać ogumienie do naszego samochodu, zaglądając do instrukcji pojazdu i korzystając z porównywarek sklepów oponiarskich, które pozwalają dobrać oponę do konkretnego modelu auta, uwzględniając rok produkcji i pojemność silnika.
Czym się różni tania opona od drogiej poza ceną?
Im lepsze parametry jezdne na wspomnianej etykiecie – tym droższa opona. I to jest podstawowy wyróżnik i informacja dla tych, którzy chcą oszczędzać.
Zapłacimy mniej za opony? W aucie będzie głośniej i samochód będzie więcej palił. Najbardziej trzeba uważać na produkty chińskie. Mimo kuszącej ceny są oceniane jako bardzo słabe jakościowo. Mówimy tu oczywiście o tych, które są produkowane przez nieznane chińskie firmy, a nie o tych, które powstają w Chinach pod znanymi markami, które nadzorują ich produkcję i jakość. Zdarzają się wyjątki, ale zwykle "chińszczyzna" jest po prostu niebezpieczna – opony – mimo rewelacyjnej ceny i pozornych oznaczeń zwykle są bardzo podatne na zużycie.
Zamiast pięciu lat na takich gumach możemy pojeździć np. trzy lata.
Szukamy więc na średniej półce cenowej, gdzie są np. produkty polskich kiedyś firm, takie jak np. Dębica czy Kormoran. Wymienić można też takie marki jak Barum, Dayton, Sava czy Viking.
Na pewno daleko im do najlepszych, ale spełniają standardy bezpieczeństwa. Polecane są głównie do jazdy spokojnej, przy niewielkich rocznych przebiegach – do kilkunastu tysięcy kilometrów rocznie.
Jeśli szukamy dobrych opon w rozsądnej cenie, to warto zastanowić się nad markami klasy średniej, takimi jak Toyo czy Nokian. Na najwyższej półce leżą Michelin, Bridgestone, Pirelli, Goodyear.
Tu jedna uwaga – w większości przypadków opony klas niższych są po prostu markami tych samych koncernów, które produkują opony premium (np. Dębica to Goodyear, Barum to Continental itd.).
Nie dajmy się jednak zwieść często powtarzanym słowom wulkanizatorów : "To to samo, tylko pod inną marką". Niestety – to nie jest to samo. Opona budżetowa nigdy nie będzie miała takich właściwości, jak opona premium, chociaż na pewno warto kierować się pokrewieństwem marek.
Ile za zimówki?
Najpierw samochody najmniejsze – segment A, czyli np. Citroen C1, Toyota Aygo czy Kia Picanto. Klasa ekonomiczna to ok. 600–700 zł za komplet, klasa średnia – zwykle ok. 800 zł, klasa premium – minimum 1 tys. zł za komplet, ale naprawdę dobre opony to przynajmniej 1200 zł.
Auta małe, np. Opel Corsa czy Skoda Fabia: klasa ekonomiczna to wydatek od ok. 800 do 1 tys. zł za komplet. Klasa średnia w tym rozmiarze nie różni się szczególnie cenowo od tej ekonomicznej, zwykle trzeba dopłacić do kompletu ok. 100–200 zł i to w wyższych markach, jak Hankook czy Kleber. Najdroższe opony w tym to wydatek od ok. 300 zł za oponę, czyli komplet mamy za 1200 do nawet 1500 zł.
Segment C, czyli samochody kompaktowe jak Opel Astra, Kia Cee’d czy Volkswagen Golf. Tu ceny są podobne do niższego segmentu, ale jest większe zróżnicowanie rozmiarów. Sensowny komplet to jednak wydatek przynajmniej 1 tys. zł.
Kolejne wielkości to już samochody rodzinne, czyli segment D, a w nim np. Ford Mondeo czy Renault Laguna. Klasa ekonomiczna opon zimowych to wydatek ok. 1200 zł, klasa średnia – 1600 zł, a opony premium – przynajmniej 2 tys. zł za komplet.
Generalnie – im większe auto, tym oczywiście droższe opony, czym szczególnie mogą się martwić właściciele modnych SUV-ów.
Alternatywy, czyli regeneracja lub opony z hipermarketu
Czy opłaca się kupować opony używane, regenerowane? Raczej nie, głównie ze względu na to, że nie pojeździmy na nich tak długo, jak na nowych. Po drugie – to niebezpieczne. Nie ma gwarancji, że nie ulegnie ona zniszczeniu w warunkach, z których nowa opona wyjdzie bez szwanku.
Warto ryzykować życiem, oszczędzając niewiele ponad tysiąc złotych?
Opony regenerowane sprawdzają się raczej w maszynach budowlanych czy pojazdach rolniczych, które nie jeżdżą szybko i daleko – tam może to być dobre rozwiązanie. Na pewno nie w osobówkach.
Kolejne pytanie – czy kupować opony w hipermarkecie? Zazwyczaj na półkach leżą opony najniższej klasy, często takie, które spędziły wiele miesięcy, a nawet lat w magazynie. Jeśli więc sprawdzimy markę i rok produkcji – tylko pod takim warunkiem warto z tej oferty skorzystać.
Coraz popularniejsze jest kupowanie opon w sieci – kurier przywozi opony do domu czy nawet bezpośrednio do warsztatu wulkanizacyjnego. Skąd jednak wziąć na to pieniądze?
50 złotych miesięcznie
Na wydatek rzędu tysiąca czy dwóch tysięcy złotych na nowe opony nigdy nie ma dobrego czasu. Mamy październik, chwilę temu rozpoczął się rok szkolny, za moment święta.
Najtaniej więc pożyczyć na opony pieniądze przez Internet i także w sieci te opony kupować.
Przykład? Kupując najlepszej klasy opony za 2 tys. zł, co miesiąc zapłacimy tylko 175 zł. A jeśli wydłużymy ten okres do nawet 4 lat (czyli tyle, ile powinny nam służyć nowe opony przy średnim użytkowaniu) – miesięczna rata wyniesie… 50 zł.
Najtańsza opcja – czyli opony do małego auta za 800 zł to miesięczna rata 70 zł przez rok.
Jeśli rozłożymy ją na 4 lata (co jest możliwe), miesięcznie będziemy płacić tylko 20 zł.
Skąd te dane? Wszystkie wyliczenia pochodzą ze strony hapipożyczki, gdzie pieniądze na nowe opony można otrzymać bez wychodzenia z domu – na bankowe konto.
Przy okazji nie musisz przed doradcą w sklepie tłumaczyć się ze swoich dochodów, nie musisz obawiać się, że ktoś odmówi ci pożyczki. To przez Internet sprawdzisz, ile możesz pożyczyć – bez upokarzających rozmów na żywo.
Wybierając więc opony zimowe, trzeba poszukać opon droższych i bezpieczniejszych. Brakującą kwotę warto pożyczyć, spłacając kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Nie odczujemy tego w budżecie, a odczujemy podczas codziennej jazdy samochodem.
Partnerem treści jest marka hapipożyczki
Pożyczkodawcą jest IPF Polska Spółka z o.o. z siedzibą w Warszawie. RRSO oznacza Rzeczywistą Roczną Stopę Oprocentowania. RRSO wynosi 9,72% . Produkt "Pożyczka dla Nowych Klientów" dostępny jest od 24.04.2019 r. wyłącznie dla konsumentów nieposiadających pożyczki w IPF Polska Sp. z o.o. w dniu złożenia wniosku. Przyznanie pożyczki zależy od wyniku oceny zdolności kredytowej konsumenta. Ostateczne warunki pożyczki uzależnione są od poziomu wiarygodności kredytowej konsumenta. Niniejsza treść nie stanowi oferty w rozumieniu art. 66 Kodeksu Cywilnego i ma charakter wyłącznie informacyjny. Więcej szczegółów w regulaminie na hapipozyczki.pl