"Nie zgadzam się, aby prezydent wskazywał ministrów"
(Radio Zet)
: A gościem Radia ZET jest marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Czy po wczorajszym triumfie Donald Tusk powinien stworzyć rząd ponad podziałami? : No Donald Tusk powinien stworzyć rząd, to jest jasne. : Ale ponad podziałami. : Powinien być premierem i zapewne będzie premierem. Ponad podziałami – na pewno powinien zacierać te podziały, które nastąpiły przed wyborami, ostre podziały, przecież ta kampania była bardzo ostra. Co znaczy rząd ponad podziałami. : No nie wiem, no sięgnąć na przykład po ludzi z Polskiego Stronnictwa Ludowego nie dlatego, że tak każe podział mandatów, czy też po ludzi z Prawa i Sprawiedliwości. : Ja myślę, że tak, że powinien starać się żeby ten rząd był rządem jak najbardziej reprezentatywnym, bardziej reprezentatywnym niż ten mandat ponad 200 posłów. Przecież to nie daje większości. : I żeby to nie był rząd pychy, tylko taki rząd, który – nie wiem – spróbuje, no już zmniejszy te emocje, które były między
Polakami, te kłótnie, podziały, nie wiem czy to możliwe w ogóle. : Właśnie, aby to tak było. Ale tu nie chodzi tylko żeby zmniejszyć te podziały emocje, ale także żeby to był mocny rząd, miał mocne zaplecze, ponieważ przed tym rządem poważne wyzwanie. Koniunktura gospodarcza nigdy nie trwa wiecznie. Bo to najpierw jest cykl wznoszący, potem opadający, to wie każdy człowiek, który trochę liznął ekonomii. : A czy to powinien być taki rząd, który ma przede wszystkim ministra spraw zagranicznych, który będzie do zaakceptowania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bo co prawda konstytucja niewiele daje prezydentowi, ale wiele też daje. : Na pewno trzeba dojść i starać się zachować dobre stosunki z prezydentem, gdyż dla mnie takie informacje, że prezydent chciałby mieć wpływ na obsadę kilku resortów są informacjami chyba nieprawdziwymi, ponieważ konstytucja z 97 r. jasno tutaj stanowi – przy w małej konstytucji takie możliwości były, przy konstytucji z 97 r. takich możliwości nie ma. Jasne jest, w jaki sposób
powołuje się ministrów, kto za to odpowiada. : No tak, ale prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, zajmuje się też polityką zagraniczną, więc warto by też było, żeby ci ministrowie byli zaakceptowani przez niego, nawet nie myślę już o konstytucji, która nie daje mu takich uprawnień, jak ta poprzednia. : No i mówię, że dobrze byłoby, aby ten rząd był rządem bardzo silnym, cieszył się poparciem także prezydenta, bo trzeba z prezydentem współpracować, ale to nie oznacza, że prezydent ma wskazywać ministrów. Na to bym się nie zgodził. : Premier Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj, że przegrana PiS jest dlatego, że powstała wielka koalicja, wielka koalicja od „Faktów i mitów”, gdzie pracował morderca ks. Popiełuszki, poprzez telewizje prywatne, „Gazetę Wyborczą”, „Trybunę” aż do Donalda Tuska. : Chcę zrobić to co powinienem zrobić na początku, znaczy podziękować wyborcom, wszystkim wyborcom tym, którzy poszli do urn i głosowali. Podziękować dziennikarzom i mediom za to, że mobilizowali polskie
społeczeństwo. I podziękować koalicji 21 października, koalicji organizacji pozarządowych, które zorganizowały kampanię na rzecz frekwencji. To wszystko sprawiło, że aktywizacja społeczna sprawiła, że poszło więcej ludzi takich, którzy nie szli do wyborów, poszła młodzież i dzięki temu wyniki wyborów są bardziej obiektywne niż byłyby przy poziomie frekwencji 40 proc. : A co pan powie na te cierpkie słowa premiera? : Nic nie powiem, no premier przegrywający w takim stylu, zresztą ta przegrana to jest ostatni tydzień kampanii zapewne, no musi coś mówić. A ja chcę powiedzieć, że nierównowaga w telewizji publicznej, szczególnie publicznych mediach, telewizji publicznej na korzyść PiS była olbrzymia. To każdy, kto oglądał i tą kampanię przedwyborczą może potwierdzić. Ja takich mediów publicznych, jakie były w Polsce w ostatnim okresie widziałem tylko na Ukrainie w czasie wyborów i zwarcia między Kuczmą i Juszczenką. To naprawdę niedobra sytuacja. : Telewidzowie telewizji publicznej nie mogli zobaczyć posłanki
Sawickiej, widzieli ją przez trzy sekundy, ale za to kilkakrotnie oglądali konferencję Mariusza Kamińskiego, nie widzieli konferencji posłanki Sawickiej, chociaż wiemy, że jest winna wzięła pieniądze itd., itd., pan musiał się przedzierać do telewizji publicznej żeby wygłosić orędzie. : No tak, tak, ale na szczęście dopuszczono mnie do tej telewizji publicznej, chociaż dowiedziałem się o tym, że mam występować w niej na 15 minut przed i to od znajomego, który usłyszał w „Wiadomościach” tą informację. Na szczęście byłem w garniturze, w butach... : I kwiaty miał pan pod ręką, tak? : W samochodzie i miałem własne kwiaty, które dostałem gdzieś tam. : Ale żądano od pana żeby pan przesłał orędzie. : Nie, nie ode mnie, nie ode mnie : O pana dyrektora. : Zażądano od Telewizji Gdańskiej, takie zalecenie dowiedziałem się było pani Patrycji Koteckiej. Ja się na to nie zgodziłem. I prezes Urbański, ku mojemu zaskoczeniu podjął decyzję taką, jaką powinien podjąć. : A dlaczego pan się zdecydował na to orędzie tak późno?
: No, zdecydowałem się na to orędzie, wtedy kiedy się dowiedziałem, kiedy tuż przed ciszą wyborczą ma zamiar wystąpić premier Kaczyński, więc mogłem się wszystkiego spodziewać. : Czyli nie miał pan napisanego orędzia, tylko z głowy? : Tak, przede wszystkim chciałem zaapelować o frekwencję o to żeby trochę uspokoić tą sytuację bardzo rozedrganą i nerwową. : Dlaczego PiS przegrał? : Był za bardzo pewny siebie, ale oprócz tego, no prowadził politykę taką, która wielu ludzi napawała obawami i to nie tych ludzi, którzy – skorumpowanych i biorących łapówki, bo naprawdę takich w Polsce nie jest większość. I oskarżanie tej większości, która głosowała na Platformę o tego typu sytuację jest absolutnie niedopuszczalne. : Dziękuję bardzo, to był Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu. Pozostanie pan marszałkiem, bo podobno pan przeszedł na stronę PO tylko dlatego, że dowiedział się pan, że marszałkiem Senatu nie zostanie pan, tylko pan Romaszewski. : Możliwe, że zostanę marszałkiem, ale możliwe, że nie zostanę – to nie
jest kwestia najważniejsza. Najważniejsze, że będziemy żyli w Polsce nieco jaśniejszej, o lepszych perspektywach i myślę, że także bardziej spokojnej. : Dziękuję bardzo.