"Nie zaprosili L.Kaczyńskiego do Normandii - to potwarz"
Jest przykro, to nieładnie, to potwarz, ale
też: nie ma powodu do obrażania się - tak politycy komentują
niezaproszenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego do udziału w
obchodach 65. rocznicy desantu w Normandii.
- Nie będziemy oficjalnie protestować - powiedział w Radiu Zet
Aleksander Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
31.05.2009 | aktual.: 31.05.2009 14:05
Lądowanie w Normandii (D-Day) 6 czerwca 1944 r. - podczas II wojny światowej - miało na celu otwarcie drugiego frontu przeciwko Niemcom w Europie Zachodniej. Trzon sił desantowych stanowiły wojska amerykańskie i brytyjskie. W desancie brała udział dywizja pancerna gen. Maczka, która odegrała ważną rolę w wyzwalaniu Francji, m.in. w bitwie pod Falaise.
- To niezrozumiałe, to nieładnie - tak ocenia sprawę szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. - Jeśli wziąć pod uwagę, że dywizja gen. Maczka, wojska polskie liczyły ok. 15 tys. żołnierzy, a jeszcze 50 tys. Polaków walczyło we francuskim ruchu oporu, to nasz udział w wyzwoleniu Francji jest bardzo istotny - powiedział Szczygło.
To niezrozumiałe, to nieładnie Wcześniej w audycji "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet, pytany czy będzie wystosowana nota protestacyjna, Szczygło odpowiedział, że nie.
Jego zdaniem, niezaproszenie prezydenta nie wpłynie na stosunki polsko-francuskie, ale "zawsze pozostanie niesmak i żal". Szef BBN zauważył, że "z roku na rok tych, którzy tam walczyli będzie co raz mniej, a dla nich ważne jest by ci, którzy rządzą w kraju i na świecie honorowali ich walkę, dzięki której jesteśmy teraz wolni".
Do sprawy odniosła się też kancelaria prezydenta. W oświadczeniu umieszczonym na stronie internetowej napisano m.in. że "strona francuska nie przewidywała udziału w uroczystości głów państw i szefów rządów".
W oświadczeni czytamy, że zgodnie z informacjami przekazanymi przez ambasadora we Francji Tomasza Orłowskiego za pośrednictwem MSZ, "uroczystość 65. rocznicy lądowania wojsk alianckich w Normandii będzie miała charakter narodowy, z udziałem przedstawicieli placówek dyplomatycznych z Paryża"; przewiduje się również udział w obchodach pododdziałów reprezentacyjnych z niektórych państw alianckich oraz kombatantów.
Kancelaria poinformowała, że prezydent "otrzymał zaproszenie od władz miasta Falaise i kombatantów do udziału w uroczystościach upamiętniających udział dywizji gen. Maczka w bitwie pod Falaise, która odegrała istotną rolę w wyzwoleniu Francji".
O sprawie uroczystości w Normandii dyskutowali też inni uczestnicy niedzielnego programu w Radiu Zet. Joachim Brudziński (PiS) nazwał sprawę: "potwarzą" przede wszystkim dla żyjących jeszcze żołnierzy dywizji gen. Maczka. - Tutaj akurat wyszła (...) zupełnie niepotrzebnie, jakaś małość strony francuskiej, że nie uszanowali tych ostatnich żyjących weteranów, którzy przelewali swoją krew za wolną Francję - powiedział.
W sobotę premier Donald Tusk pytany o brak zaproszenia dla polskiego prezydenta odpowiedział: to przykre. Zdaniem szefa rządu, "relacje między prezydentem Polski, a Francji nie są najlepsze od czasów Traktatu Lizbońskiego". - Nicolas Sarkozy dawał do zrozumienia, jak bardzo osobiście odczuł odmowę podpisania (ratyfikacji) Traktatu (przez L.Kaczyńskiego) - powiedział dziennikarzom Tusk.
Pytany również w sobotę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził, że nie ma powodu do obrażania się na Francję dlatego, że prezydent Sarkozy nie wystosował oficjalnego zaproszenia do prezydenta Kaczyńskiego.
- Z tego, co wiem, Francja robi tym razem obchody w węższym gronie i Polska nie jest jedynym państwem, którego głowa nie została zaproszona. Nie ma powodu do obrażania się - uznał minister.
Udział w tegorocznych obchodach potwierdzili prezydent USA Barack Obama i delegacja brytyjska, choć nie na szczeblu głowy państwa, którą jest Elżbieta II.