Nie zabrała do szpitala pacjenta z zawałem
Choć objawy u 26-letniego pacjenta wskazywały na zawał serca, 51-letnia lekarka z radomskiego pogotowia postanowiła, by pozostawić go w domu. Pacjent zmarł. Lekarka została oskarżona o nieumyślne narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 19:25
Danuta P. pracuje w jednej z radomskich przychodni i pełni dyżur w pogotowiu ratunkowym. W 2003 roku została wezwana do domu 26-letniego Pawła G. Mężczyzna skarżył się na bóle klatki piersiowej i w okolicach mostka oraz drętwienie lewej ręki.
Według prokuratury, objawy te mogły świadczyć o zawale mięśnia sercowego, dlatego lekarka powinna była zabrać chorego do szpitala na dalszą diagnostykę. Danuta P. nie kwestionowała faktu, że pacjent zgłaszał takie dolegliwości. Jednak podczas badania, które przeprowadziła, nie stwierdziła objawów wskazujących na zawał serca, jak niemiarowość akcji serca, sinica, duszność, lęk, bladość i potliwości skóry.
Oskarżona powzięła natomiast podejrzenia choroby wrzodowej. Odnośnie drętwienia lewej ręki stwierdziła, że objaw mógł być nerwicowy i nie miał charakteru kardiologicznego. Również wiek pacjenta nie wskazywał na możliwość zawału - mówi szef radomskiej Prokuratury Rejonowej, Mariusz Potera.
Rodzice Pawła G. wezwali drugą karetkę, która zabrała go do szpitala, gdzie zmarł.
Prokuratura powołała trzy zespoły biegłych lekarzy, aby odpowiedzieli na pytanie, czy objawy zgłaszane przez Pawła G. były wskazówką do podejrzenia zawału serca i przewiezienia go do szpitala. Dopiero trzeci zespół biegłych - z Łodzi - stanowczo stwierdził, że lekarka nieumyślnie zaniechała zabrania pacjenta do szpitala przy objawach, które ewidentnie wskazywały na podejrzenie zawału.
Danuta P. nie przyznała się do winy. Grozi jej grzywna, kara ograniczenia lub pozbawiania wolności do roku.