Nie wiwatowali na cześć dyktatora - stracili stypendia
Władze Libii odebrały stypendia czterem libijskim studentom za odmowę udziału w wiecu poparcia dla pułkownika Muammara Kadafiego zorganizowanym w ubiegły czwartek w Londynie przez libijską ambasadę - podała telewizja Al-Dżazira.
- Wolimy utrzymywać się z zamiatania ulic niż brać pieniądze od Kadafiego - powiedział tej stacji Sulejman Abrasi, Libijczyk studiujący w Wielkiej Brytanii, który utracił stypendium libijskiego ministerstwa oświaty i reprezentuje grupę "Młodzież Libii za Reformami".
Abrasi twierdzi, że za udział w wiecu poparcia dla Kadafiego libijskim studentom spoza Londynu obiecano 300 funtów gotówką tytułem zwrotu kosztów przyjazdu do Londynu i jednodniowego pobytu. Większość studentów nie pojawiła się na czwartkowym wiecu.
W poniedziałek wieczorem z budynku ambasady libijskiej uczestnik protestu przeciwko Kadafiemu zdarł obecną flagę libijską, zastępując ją flagą z czasów poprzedzających dojście Kadafiego do władzy przed ponad 40 laty. Pracownicy ambasady nie usiłowali mu przeszkodzić. Nowy antyrządowy wiec zapowiedziano również na wtorkowy wieczór.
Elfeituri twierdzi też, iż głównodowodzący armii libijskiej jest w areszcie domowym, a niektórzy oficerowie i żołnierze przeszli lub przechodzą na stronę uczestników protestu.
Al-Dżazira podaje, że celem nalotów lotnictwa libijskiego w poniedziałek wieczorem były składy z amunicją i ośrodki dowodzenia w pobliżu Trypolisu, które chciano zniszczyć po to, by nie wpadły w ręce zbuntowanych żołnierzy i ludności cywilnej.
Tymczasem według londyńskiej popołudniówki "Evening Standard" prawnicza firma DLA Piper, w której pracuje żona wicepremiera Nicka Clegga, Hiszpanka Miriam Gonzalez Durantez, doradzała libijskiemu rządowi w negocjacjach z UE.