Polityka"Nie wierzę w partię Joanny Kluzik-Rostkowskiej"

"Nie wierzę w partię Joanny Kluzik-Rostkowskiej"

- Nie wierzę w partię Joanny Kluzik-Rostkowskiej. W Polsce nie ma już miejsca na nowe ugrupowanie między PO a PiS. Nowa partia mogłaby powstać na lewo od Platformy, ale nie stworzy jej ani Napieralski, ani Palikot. Z Marcinem Królem, filozofem i historykiem idei, publicystą, rozmawia Dorota Kowalska z dziennika "Polska The Times".

"Nie wierzę w partię Joanny Kluzik-Rostkowskiej"
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski

09.11.2010 | aktual.: 09.11.2010 10:11

Polska The Times:Panie Profesorze, zarówno lewica, jak i Janusz Palikot jeszcze kilka tygodni temu podnosili hasła laicyzacji państwa, teraz głośno robi się o Afganistanie. Myśli Pan, że na tym temacie można ugrać kilka punktów procentowych w sondażach?

Marcin Król:Z całą sympatią do Palikota, bo go lubię, myślę, że nie. Sojusz podnosi hasło jak najszybszego wyjścia naszych wojsk z Afganistanu, bo musi. W każdym kraju lewica jest przeciwko zaangażowaniu wojsk w konflikty zbrojne. Ale kwestie Afganistanu nie są zbyt nośne.

Dlaczego?

Ameryka w Afganistanie czy Iraku zaangażowała setki tysięcy żołnierzy, my jesteśmy tam zaangażowani peryferycznie. Wprawdzie kilka, chyba ponad 20 osób zginęło, ale ten fakt nie spędza Polakom snu z powiek, przykro to mówić, ale tak właśnie jest. W każdym razie nie jest to dla obywateli sprawa centralnie ważna.

A mnie się wydaje, że kiedy ginie polski żołnierz w Afganistanie czy Iraku, to jednak jest to kwestia ważna.

Ośmielę się z panią nie zgodzić. Ponadto i Komorowski, i Tusk mają pewien plan wyjścia z Afganistanu. Mówią, że do końca przyszłego roku skończą się akcje zbrojne w tych krajach, i brzmi to dość rozsądnie. Przecież nasi żołnierze nie mogą się spakować i wyjechać z dnia na dzień. Jesteśmy w NATO, mamy swoich sojuszników, obowiązują nas pewne reguły gry.

Więc myśli Pan, że społeczeństwo tych haseł nie kupi?

Nie kupi.

Dlaczego, Pana zdaniem, lewica i sam Palikot tak szybko odpuścili z laicyzacją państwa?

Ja w tej kwestii mam pewną teorię, która potwierdza się od 20 lat. Wszyscy, którzy chcą coś zbudować na pretensjach do Kościoła, zarazem boją się, że stracą głosy wyborców, jeśli zbyt ostro będą te swoje wnioski formułować. A nie da się robić tego miękko. Mimo że uważam się za członka wspólnoty katolickiej, nie mam o Kościele najlepszego zdania, ale nie z tych powodów, o których mowa. Komisja Majątkowa mało mnie interesuje, wszędzie Kościół chapał najwięcej, ile mógł, więc nasz w tym względzie nie jest wyjątkowy. Są inne rzeczy, znaczeni poważniejsze, które mnie niepokoją: chociażby kwestie sensownego nauczania, jego niski poziom, ale to hasła mniej chwytliwe. Może dlatego, że trzeba o tym coś wiedzieć, wiedzieć, jak wyglądają kazania, jak się szkoli w seminariach, jak niski jest poziom Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. A co do pani pytania, w Polsce nie potrafi się prowadzić konsekwentnej kampanii w jakiejkolwiek sprawie. Nie ma tendencji, aby poszerzać swoje argumenty, dyskutować, robi się happening i
na tym się koniec. To niemądre, ale taka akcyjna działalność obecna jest w Polsce we wszystkim. Donald Tusk też wziął się do dopalaczy, zrobił ustawę, która – zadaje się _– jest niezgodna z konstytucją, i już. Na tym koniec.

Są jeszcze tematy, które mogłyby porwać ludzi? Przekonać do określonych polityków czy ugrupowań?

Najważniejsze są, moim zdaniem, wszystkie sprawy związane z wciąż dramatyczną w Polsce biurokracją. Palikot te kwestie na swoim kongresie podniósł, ale – nie wiedzieć czemu – ich nie ciągnie. Wyniki niedawnych światowych badań na ten temat są koszmarne. Wie pani, że nawet najbanalniejsze zaświadczenie, np. o wysokości zarobków, jest ważne 30 dni? Jeśli nie zdąży się z załatwieniem sprawy w tym terminie, trzeba iść po raz drugi po ten sam świstek. Można by mnożyć przykłady. Drugi projekt, który ma siłę nośną, to zatrważająca jakość szkolnictwa. Ten, kto chociaż trochę interesuje się swoim dzieckiem, zna problem, oczywiście są wyjątki pozytywne, ale bardzo nieliczne. Ucząc studentów historii, muszę ich przekonywać, że były wojny religijne, bo oni nigdy o nich nie słyszeli.

Chyba Pan przesadza.

Nie, nie przesadzam. A już na pewno nie wiedzą, kto z kim i o co się bił. To drugi niezagospodarowany obszar. Trzeci to kwestia samorządów, które są, moim zdaniem, udaną, ale niedorobioną koncepcją. Weźmy chociażby kwestię finansowania samorządów, ten absurd, że wszystko idzie do góry i z powrotem, a po drodze traci się ogrom pieniędzy. Dlaczego nie ma opodatkowania zdecentralizowanego jak w wielu innych krajach? Dlaczego części podatku nie płacimy gminie, części województwu, a jakiejś części państwu? To uprościłoby wiele spraw. Do tego trzeba dodać kwestię dróg, w której trochę się poprawiło, ale tylko trochę. No i pociągi, jestem fanem i maniakiem pociągów i chętnie bym nimi jeździł ze swojej wsi do Warszawy, ale mam tylko dwa: jeden o godz. 6, drugi o godz. 16.

Czytaj w wydaniu internetowym Polska The Times

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)