"Nie uciekałam z miejsca kolizji" - mówi szefowa łódzkiej PO
Absolutną nieprawdą nazwała posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) piątkowe doniesienia "Trybuny", że przewodnicząca Platformy w Łodzi, która spowodowała w czwartek kolizję drogową, "próbowała uciec z miejsca zdarzenia". Według dziennika, posłanka uciekała pół kilometra.
Nie miałam powodu, aby uciekać. To prawda, że nie zatrzymałam się od razu, ale tylko dlatego, że szukałam dogodnego miejsca do zaparkowania samochodu - powiedziała posłanka PO.
Do kolizji z udziałem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej doszło na wiadukcie na ulicy Przybyszewskiego w Łodzi. Kierująca oplem corsą posłanka, nie zachowała należytej ostrożności podczas zmiany pasa ruchu i doprowadziła do niegroźnej kolizji z samochodem Iveco. Nikomu nic się nie stało.
Posłance trzykrotnie zmierzono poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Według policji, za pierwszym razem badanie wykazało 0,12 mg (ok. 0,24 promila) alkoholu w wydychanym powietrzu; następne 0,06 i 0,05 mg alkoholu w wydychanym powietrzu. Posłanka zapewniła, że nie była pod wpływem alkoholu.
Według relacji "Trybuny", która rozmawiała z kierowcą Iveco, uciekający samochód posłanki zablokowało inne auto. Jechałam wolno i nie myślałam o ucieczce. Gdybym chciała uciec zachowałabym się inaczej. Mogłam też skorzystać z chroniącego mnie immunitetu, ale jestem daleka od stosowania takich metod - powiedziała.
Informacji o ucieczce pani poseł z miejsca zdarzenia nie potwierdza też policja. Nie mam na ten temat żadnych informacji - powiedziała aspirant Katarzyna Zdanowska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.