Nie tylko w Krakowie straż miejska kontroluje paleniska
To wójt, burmistrz lub prezydent decydują, czy jego podwładni sprawdzą, co wrzucamy do pieca. Za palenie odpadami grozi mandat do 500 zł.
18.12.2014 | aktual.: 18.12.2014 12:42
Strażnicy miejscy m.in. w Opolu, Nowym Sączu, Łodzi, czy czy Radomiu mogą niespodziewanie zapukać do drzwi prywatnego domu w celu kontroli przestrzegania norm ochrony środowiska.
Szeroki przywilej
Prawo do kontrolowania daje art. 379 prawa o ochronie środowiska. Pozwala on wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast upoważnić pracowników swoich urzędów lub strażników miejskich do przeprowadzania kontroli przestrzegania przepisów o ochronie środowiska. Przepisy pozostawiają im szerokie pole do uznania, jaki będzie zakres inspekcji.
Do brzmienia ustawy zastrzeżenia zgłaszają eksperci.
- Przepis nie precyzuje, jakich konkretnie naruszeń można poszukiwać w firmie czy prywatnym domu. W większości uchwalanych obecnie ustaw można znaleźć przepisy, które w jakimś stopniu dotykają ochrony środowiska. W praktyce trzeba stosować ścisłą wykładnię - mówi radca prawny Krzysztof Gruszecki.
Za odmowę wpuszczenia urzędników czy też strażników chcących skontrolować piec grozi sankcja karna, nawet gdy kontrola ma mieć charakter rutynowy.
- To bardzo szerokie uprawnienia, choć nienaruszalność mieszkania jest chroniona na poziomie konstytucyjnym. Z tego powodu np. w postępowaniu karnym przesłanki wejścia do mieszkania są bardzo restrykcyjne - zauważa Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Policji i innych służb można nie wpuścić do mieszkania, chyba że mają nakaz przeszukania. W przypadkach nagłych mogą wejść bez nakazu, jednak ich działania muszą być potem zatwierdzone przez sąd lub prokuraturę. Do kontroli na podstawie prawa o ochronie środowiska strażnikom miejskim wystarczy tylko generalne upoważnienie.
Głównie donosy
Jedne z najintensywniejszych kontroli przeprowadza Kraków. Tam zanieczyszczenie powietrza jest największe w Polsce. Kontrole palenisk są więc na porządku dziennym. Tylko w poprzednim sezonie grzewczym (listopad 2013 - kwiecień 2014 r.) straż miejska, korzystając z upoważnienia prezydenta, przeprowadziła blisko 1,8 tys. kontroli.
- Prowadzimy rutynowe kontrole, jednak nasze działania najczęściej są odpowiedzią na zgłoszenia mieszkańców - mówi Marek Anioł, rzecznik krakowskiej Straży Miejskiej.
Jak podkreśla, strażnicy starają się racjonalnie podchodzić do swoich uprawnień. Mimo że dzięki przepisom mogą zastukać wcześnie rano nawet bez wcześniejszego donosu, to nie korzystają z tych uprawnień.
W przyszłości może być jednak inaczej. Wciąż bowiem nierozwiązana jest sprawa zakazu palenia węglem w krakowskich piecach. Taką uchwałę podjął rok temu małopolski sejmik, przewidując, że obostrzenie będzie obowiązywać od 2018 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił tę uchwałę, ale wyrok wciąż jest nieprawomocny. Gdyby nowe prawo zaczęło obowiązywać, strażnicy miejscy musieliby skontrolować praktycznie każdy dom. I to rutynowo.
- To byłby absurd. Nasza formacja ma też inne zadania, nie tylko kontrolę pieców - przekonuje Marek Anioł.
W Krakowie w zeszłym roku dla ponad 60 osób wizyta strażników zakończyła się mandatem. Można go nie przyjąć. Wówczas sprawa trafi do sądu, w którym można podważyć konstytucyjność przepisów.