ŚwiatNie tak szybko do Europejskiej Unii Monetarnej

Nie tak szybko do Europejskiej Unii Monetarnej

Unia Europejska od niedawna mówi do krajów akcesyjnych innym, bardziej ostrożnym tonem, jeśli chodzi o ich plany wejścia do eurostrefy (Europejskiej Unii Monetarnej - EMU) - uważają analitycy banku UBS.

09.03.2004 | aktual.: 09.03.2004 15:11

UE akcentuje przede wszystkim to, że szybkie wejście do Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Kursów Walut (ERM-2) nie musi być zgodne z najlepiej pojętym interesem tych krajów.

"UE daje krajom akcesyjnym wyraźnie do zrozumienia, że wczesne wejście do ERM-2 może nie być zgodne z ich najlepiej pojętym interesem, ponieważ niektóre z nich zmagają się z nierównowagą makro" - napisali analitycy UBS w swoim najnowszym opracowaniu nt. europejskich rynków wschodzących (EMEA Economic Monitor).

"Dotychczas Komisji zależało na tym, by kraje akcesyjne zabiegały o wczesne wstąpienie do ERM-2, ponieważ ramy tego mechanizmu działają jako ważny instrument wymuszania dyscypliny fiskalnej w przededniu wejścia do EMU" - uważa UBS.

Według analityków banku obecnie Komisja obawia się, że z braku wiarygodnej strategii fiskalnej kraje takie jak Węgry, mające duże deficyty w bilansie handlowym i płatniczym i zależne od napływu zagranicznego kapitału dla sfinansowania krótkoterminowych potrzeb finansowych, mogą zapłacić cenę w postaci zdestabilizowania rynku, gdy w ramach ERM-2 stracą swobodę kształtowania polityki pieniężnej i kursowej.

Za przełamanie tabu uznaje UBS wypowiedź Michaela Depplera - europejskiego dyrektora MFW, który na początku lutego powiedział, że byłoby właściwe, by kraje akcesyjne spełniły kryteria z Maastricht przed wstąpieniem do ERM-2, a nie dopiero przed wstąpieniem do EMU.

"Oficjalne wypowiedzi przedstawicieli UE w ostatnich miesiącach były zbliżone do punktu widzenia Depplera i akcentowały potrzebę wiarygodnej strategii fiskalnej jako warunku koniecznego, choć nie wystarczającego dla podwiązania walut krajów akcesyjnych pod euro w ramach ERM-2" - dodali.

"Obserwujemy w Komisji stopniową zmianę myślenia idącą w kierunku odejścia od namawiania krajów akcesyjnych do wczesnego wstąpienia do ERM-2 w kierunku zachęcenia ich do jak najwcześniejszego wejścia do EMU, ale przy równoczesnym nakłanianiu ich do tego, by ich okres pobytu w ERM-2 był stosunkowo krótki" - czytamy w opracowaniu.

Ten akcent na ostrożność, jeśli idzie o ERM-2, w ocenie UBS służy dwóm celom. Po pierwsze zmniejsza ryzyko rozchwiania rynku w przededniu ustalenia parytetu walutowego w ramach ERM-2.

Takie ryzyko zachodzi zwłaszcza w odniesieniu do Węgier, ponieważ wczesne wejście do ERM-2 wymagałoby w tym kraju ostrych cięć stóp procentowych i ustalenia parytetu forinta do euro na niskim poziomie, co z braku fiskalnego programu dostosowawczego pogłębiłoby istniejącą nierównowagę i postawiło pod znakiem zapytania utrzymanie się forinta w ERM-2 na dłuższą metę.

Drugim celem Komisji, tak jak interpretują go analitycy UBS, jest uporządkowanie procesu wstępowania krajów akcesyjnych do EMU poprzez podzielenie ich na dwie grupy.

W pierwszej znajdą się kraje już teraz spełniające lub bliskie spełnienia kryteriów z Maastricht i legitymujące się ustabilizowaną sytuacją makro i stabilną walutą. Są to Cypr, Malta, Słowenia i kraje bałtyckie. W grupie tej Estonia i Litwa już teraz spełniają kryteria z Maastricht.

W drugiej grupie znajdą się te kraje Europy Centralnej z Polską, które pracują nad uzdrowieniem ich kondycji fiskalnej, a w niektórych przypadkach rachunków zewnętrznych. Kraje te mogą wejść do ERM-2 w drugim rzucie, a do EMU może nawet po 2010 roku - uważa UBS.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)