Nie odbierajcie mi synów
Decyzją sądu matka ma opiekować się dziećmi, chociaż one chcą pozostać z ojcem. – Tato nie oddasz mnie, nie oddasz, prawda? – płacze niespełna 9-letni Michał. Sąd jednak zarządził odebranie ojcu Michała i jego starszego brata, 16-letniego Konrada.
13.02.2004 | aktual.: 13.02.2004 09:02
- Stale mnie biła i wyzywała – Konrad M. z pogardą wyraża się o swojej matce i niechętnie wraca myślą do czasu, gdy mieszkali wspólnie. Ma do tego podstawy. – Czasem musiałem ją z pracy przyprowadzać do domu, bo nie mogła ustać na nogach, tak była pijana - opowiada. – Wciąż na nas krzyczała. My się jej po prostu boimy.
Relacje dzieci potwierdzają sąsiedzi. – Gdy chłopcy mieszkali z matką, z ich mieszkania wciąż dochodziły odgłosy awantur – opowiadają. – Odkąd ta kobieta się wyprowadziła, jest cisza i spokój. Chłopcy są nie ci sami. Mili, uśmiechnięci, to bardzo dobre i grzeczne dzieci.
Walka o dzieci
Małgorzata M. wyprowadziła się od męża i synów 15 września zeszłego roku. Nastąpiło to wkrótce po powrocie Wojciecha M. z Francji. - W ciągu ostatnich dwóch lat więcej byłem za granicą niż w kraju – opowiada Wojciech M. – Zarabiałem pieniądze i przysyłałem żonie na utrzymanie rodziny. Nie wiem jak nimi gospodarzyła, bo przecież też pracowała, a teraz okazuje się że nawet czynsz nie był płacony przez rok. Gdy wróciłem na stałe okazało się, że nie mam już żony. Związała się z innym mężczyzną i odeszła. Teraz chce mi odebrać synów.
W październiku oboje złożyli do sądu wnioski o ograniczenie władzy rodzicielskiej współmałżonka. Rozpoczęła się wojna o dzieci. - Żona od dawna pije w pracy ze swoim szefem – opowiada Wojciech M. – Jestem przekonany, że z pryncypałem łączy ją nie tylko stosunek pracy. Materacem nie byłem, ale wspólne libacje i wyjazdy są dla mnie bardzo wymowne. Trudno, po 17 latach nasze małżeństwo się rozpadło. To nasz wspólny dramat. Czy sąd musi go potęgować oddając matce dzieci, które nie chcą z nią być? Przeżyły gehennę. Zrobię wszystko, żeby to się nie powtórzyło.
- Ten człowiek znęcał się nade mną psychicznie – mówi o mężu Małgorzata M. – Wytoczyłam mu o to sprawę karną. Ma też w sądzie dwie sprawy cywilne o zapłatę długów. Dzieci nie są z nim bezpieczne. Ktoś w nocy powybijał szyby w ich mieszkaniu. Chłopcy bardzo się wystraszyli.
O nasłanie ludzi, którzy wybili szyby, Wojciech M. oskarża swoją żonę. Uważa też, że na jej zlecenie uszkodzono mu samochód. – Robi tak po to, żeby przed sądem uprawdopodobnić zagrożenie dla chłopców. Udało się jej.
Dzieci mają być przy matce
Przed tygodniem sąd rodzinny w Kolbuszowej zarządził, żeby do czasu zakończenia spraw o znęcanie się i o ograniczenie władzy rodzicielskiej, Michał i Konrad byli pod opieką matki. O takie właśnie postanowienie wnioskowała Małgorzata M.
- Miesiąc temu złożyłam do sądu podobny wniosek. Chciałam, żeby sąd zarządził opiekę ojca nad dziećmi – tłumaczy mec. Marta Szczyrba, pełnomocnik Wojciecha M.– Sąd tego nie uwzględnił. Odpowiedział, że nie ma takiej potrzeby, bo przecież dzieci mieszkają z ojcem. Dlaczego nagle, bez przesłuchania stron i świadków, zarządzono, żeby chłopcy zamieszkali z matką? Tego na razie nie wiem. Czekam na doręczenie tego zarządzenia i jego uzasadnienie.
Sąd zamyka kuratorowi usta
- Wcześniej, 26 stycznia sąd zarządził nadzór kuratorski nad tą skonfliktowaną rodziną – mówi Marta Szczyrba. – Kurator ma kontaktować się ze zwaśnionymi małżonkami i ich dziećmi, oraz informować sąd o sytuacji w rozbitej rodzinie.
Nie udało nam się dowiedzieć co ustalił kurator. Gdy wczoraj Wojciech M. zadzwonił do niego okazało się, że sąd zabronił kuratorowi rozmawiać z panem Wojciechem. – Nie rozumiem takiej decyzji – dziwi się mec. Szczyrba. – To jak kurator ma sprawować nadzór nad rodziną? Nie kontaktując się z nimi?
Tymczasem Małgorzata M. żąda, aby dzieci zamieszkały u niej, zgodnie z nieprawomocnym jeszcze zarządzeniem sądu. Jej mąż zapowiada, że zrobi wszystko, aby tak się nie stało. – Nie pozwolę jej już więcej krzywdzić moich dzieci – twierdzi.
Konrad czuje się już prawie dorosły. Nie rozumie dlaczego ktoś decyduje o jego losie, w ogóle nie pytając go o zdanie. Michał na widok matki ucieka z płaczem. – Tato, gdzie jest sprawiedliwość!? – pyta przez łzy. – Nie oddaj mnie jej, nie oddaj!