Polska"Nie można usprawiedliwić listu prezydenta"

"Nie można usprawiedliwić listu prezydenta"

Samą nieobecność prezydenta na obchodach 65.
rocznicy rzezi wołyńskiej można by jakoś usprawiedliwić. Listu,
który wystosował do ich uczestników, już nie - ocenia na łamach
"Rzeczpospolitej" Rafał Ziemkiewicz.

14.07.2008 | aktual.: 14.07.2008 03:17

Jego zdaniem, list ten jest powtórzeniem politycznie poprawnych fałszów, jakimi od kilkunastu lat władze wolnej Polski zbywają pamięć zbrodni, a język, jakim został napisany, przypomina eufemizmy peerelowskiej nowomowy - owe "wypadki poznańskie" czy "tragiczne wydarzenia na Wybrzeżu".

Ktokolwiek chciałby się dowiedzieć z oficjalnych polskich dokumentów, takich jak wspomniany list czy też rocznicowa uchwała Sejmu sprzed pięciu lat, co właściwie stało się na Wołyniu, nie umiałby tego odgadnąć.

Nie sposób nie zapytać: jeśli w imię pojednania z Ukrainą Polska gotowa jest zapomnieć o okrutnie pomordowanych na Wołyniu, to dlaczego nie chce, jak sugeruje Moskwa, w imię pojednania z Rosją przyjąć jej wersji dotyczącej Katynia? I jak w takim razie możemy oburzać się na żądania szefowej niemieckiego Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, jeśli ulegamy oczekiwaniom ukraińskich apologetów UPA? - podkreśla Rafał Ziemkiewicz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)