Rządowe loty wysokiego ryzyka. Piloci nie mają przeszkolenia

Prezydent, premier i inne najważniejsze osoby w państwie od lat latają z nieprzeszkolonymi pilotami - donosi Onet. - Jeśli podczas lotu z VIP-em zdarzą się trudne warunki pogodowe lub pożar silnika, nie będzie wesoło – mówią piloci. Wszystko dlatego, że nie mają możliwości ćwiczyć awaryjnych sytuacji.

Najważniejsze osoby w państwie latają z nieprzeszkolonymi pilotami
Najważniejsze osoby w państwie latają z nieprzeszkolonymi pilotami
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Justyna Lasota-Krawczyk

15.01.2024 | aktual.: 15.01.2024 13:55

Rządowi piloci zachowanie w kryzysowych sytuacjach, jakie mogą przydarzyć się podczas lotu, ćwiczą w symulatorze rządowego śmigłowca. Jego kokpit wygląda podobnie do prawdziwego śmigłowca.

- Nie da się ćwiczyć sytuacji awaryjnych na symulatorze podobnym lub nawet bardzo podobnym do tego, który ma się w swojej maszynie. Jeśli pilot nie chce utrwalić złych nawyków, musi ćwiczyć na symulatorze w kokpicie, który jest odwzorowaniem jeden do jednego jego własnego kokpitu - mówi w rozmowie z Onetem jeden z pilotów.

Jak zauważają dziennikarze Onetu, niezgodność kokpitów w tej sytuacji robi ogromną różnicę i naraża na niebezpieczeństwo najważniejsze osoby w państwie. Symulator jest pozbawiony najnowszych aktualizacji, a to gotowy przepis na katastrofę lotniczą. "Kiedy pilot rządowego Sokoła trenuje w nim loty w skrajnie trudnych warunkach pogodowych, z uszkodzonymi elementami śmigłowca, czy twarde lądowania, na jego panelu sterowania nie ma wielu elementów nowoczesnego, elektronicznego systemu sterowania silników FADEC, które znajdują się w prawdziwej maszynie" - czytamy w Onecie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obsługa tego systemu wymaga od pilotów szczególnych umiejętności, których niestety, przez przestarzały symulator, nie mogą przećwiczyć.

Od lat nie mają dostępu do szkoleń

Taka skandaliczna sytuacja ma trwać od 2007 roku. Od 17 lat piloci nie mają dostępu do systemu umożliwiającego im ćwiczenie reagowania w kryzysowych i niebezpiecznych sytuacjach podczas lotu. Podobnie wygląda sytuacja pilotów śmigłowców ratowniczych, którzy ćwiczą nie niezaktualizowanych symulatorach od 2014 roku.

O problemie mają wiedzieć najważniejsi oficerowie i politycy poprzedniej władzy, jednak nic z nim nie zrobili.

Na pytanie przesłane przez Onet do resortu obrony, czy nowy minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz wie o problemie z symulatorami, a jeśli tak, to jakie kroki podejmuje w tej sprawie, resort odpowiedział, że "obecne kierownictwo MON zleciło generałowi Lechowi Majewskiemu — pełnomocnikowi MON ds. lotnictwa — wszechstronną, wieloaspektową analizę i ocenę stanu bezpieczeństwa w lotnictwie wojskowym. Końcowy raport zostanie przedstawiony wicepremierowi, ministrowi obrony narodowej".

Katastrofy rządowych samolotów

Katastrofa smoleńska była bez wątpienia najtragiczniejszą w skutkach, ale nie jedyną katastrofą samolotu z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie. W 2003 roku w podwarszawskiej wsi Pilawa rozbił się śmigłowiec z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie.

Dopiero po katastrofie smoleńskiej, w której na pokładzie Tupolewa zginęło 96 osób z parą prezydencką na czele, podjęto decyzję o szkoleniach pilotów i wymianie przestarzałego sprzętu. Jednak już kilka lat po katastrofie, pojawiły się doniesienia o kolejnych zaniedbaniach.

Źródło: Onet.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)