Trwa ładowanie...
dzbftrd
14-04-2011 13:20

Nie ma wyroku w sprawie Kurski kontra dziennikarze "GW"

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie zapadł wyrok w procesie o zniesławienie, jaki europoseł Jacek Kurski wytoczył gdańskim dziennikarzom "Gazety Wyborczej" za kilka artykułów krytycznych wobec polityka PiS. Sąd zdecydował o wznowieniu zamkniętego już przewodu.

dzbftrd
dzbftrd

Jak wyjaśnił sąd, decyzja o wznowieniu postępowania związana jest głównie z wychwyconymi niedawno przez sąd różnicami pomiędzy zarzutami zawartymi w pozwie, a tymi, o których strona pozywająca mówiła w czasie procesu (w pozwie była mowa o trzech zniesławiających artykułach, w czasie procesu powód powoływał się na cztery materiały).

Sąd zobowiązał prawników reprezentujących Kurskiego do sprecyzowania swoich zarzutów. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 26 maja.

Sprawa, jaką Kurski wytoczył w sierpniu 2009 roku gdańskim dziennikarzom "Gazety Wyborczej" oraz wydawcy dziennika, dotyczy trzech publikacji autorstwa Marka Wąsa i Marka Sterlingowa (jeden z artykułów napisał samodzielnie Wąs).

Głównym przedmiotem pozwu jest artykuł z 2005 roku. Dziennikarze napisali w nim o leśniczówce, którą Kurski w czasie, gdy pełnił funkcję wicemarszałka województwa pomorskiego, wydzierżawił od Lasów Państwowych, wyremontował (kosztem ok. 140 tys. zł), a w 2004 r. - jako najemca obiektu - kupił za 22 tys. zł. Jakiś czas później sam Kurski w zeznaniu majątkowym ocenił wartość leśniczówki na 300 tys. zł. Zdaniem autorów publikacji leśniczówka została kupiona zbyt tanio i po znajomości.

dzbftrd

Z kolei w 2006 roku dziennikarze pisali o tym, że pomorski PiS rekomendował do władz miejscowego koncernu Energa trzy osoby. Zdaniem dziennikarzy Kurski - przed przedłożeniem listy do akceptacji - sam zmienił nazwisko jednego z rekomendowanych, zastępując wskazanego przez PiS specjalistę swoim przyjacielem.

Trzeci materiał, którego dotyczy pozew, to wywiad, jaki Marek Wąs przeprowadził w 2009 roku z szefem "S" gdańskiej stoczni - Romanem Gałęzewskim. Kurski poczuł się zniesławiony zawartą w wywiadzie wypowiedzią Gałęzewskiego, która brzmiała: "A wie pan, kto regularnie dostaje gwizdy, gdy pojawia się na naszych wiecach? Jacek Kurski, bo ludzie czują, że jest nieszczery i próbuje nimi manipulować".

Za, jego zdaniem, "nieprawdziwe, szkalujące go stwierdzenia" - Kurski w swoim pozwie zażądał przeprosin na łamach tego dziennika.

W sądzie Kurski, odnosząc się do sprawy leśniczówki, podkreślał, że obiekt, który kupił, był "ruiną". - Nie miałem żadnej okazji, nie miałem żadnych układów. Nieruchomość była ruiną przeznaczoną do rozbiórki przez buldożery. Gdyby nie ja, to w tym miejscu byłby splantowany teren: nieruchomość zostałaby rozebrana, za co skarb państwa zapłaciłby kilkudziesięciu tysięcy zł - powiedział Kurski, dodając, że "uratował tę nieruchomość ciężką krwawicą", przy czym "państwo zarobiło jeszcze 22 tysiące zł".

dzbftrd

Zapytany o to, dlaczego dopiero w 2009 roku wniósł pozew w sprawie artykułów, które ukazały się w "GW" przed kilkoma laty, Kurski powiedział, że uznał wówczas, że "jest moda, być może i zlecenie na atakowanie go w sposób bezpardonowy, ale że może to kiedyś w sposób naturalny wygaśnie". - Ale skoro nie wygasło, to postanowiłem się bronić - powiedział Kurski, dodając, że przed wniesieniem pozwu powstrzymywało go także to, że jego brat jest pracownikiem "GW" oraz fakt, że pozwy w Polsce są bardzo drogie.

- Byłem kilkakrotnie pozywany, co mnie też bardzo kosztowało, w tamtych czasach, więc już nie było mnie stać na wytaczanie pozwów przeze mnie - powiedział Kurski. Dodał, że kiedy został europosłem "łatwiej mu było podejmować pewne decyzje procesowe".

Obrońca dziennikarzy "Gazety Wyborczej", Tomasz Ejtminowicz powiedział w czwartek w sądzie, że w sprawie leśniczówki Kurski zachował się dokładnie, jak "kacyk partyjny" z czasów PZPR. - Jako wicemarszałek województwa z gospodarczą wizytą pojechał do gminy i za grosze uzyskał majątek publiczny - powiedział.

dzbftrd

Ejtminowicz zapowiedział, że na majowej rozprawie w tym procesie przedstawi kolejny dowód przemawiający za tym, że leśniczówka została sprzedana Kurskiemu "po znajomości", na wyjątkowych warunkach. Jak dodał Ejtminowicz, dowodem tym są pisma, które potwierdzają, że - wbrew temu, co mówił Kurski, już w momencie najmu wiedział on, że leśniczówka zostanie przeznaczona do sprzedaży.

dzbftrd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dzbftrd
Więcej tematów