Nie ma planów przeniesienia baz, ale jest element gry
Doniesieniom prasowym o tym, że Polska i Stany Zjednoczone prowadzą rozmowy o przeniesieniu do naszego kraju części wojsk amerykańskich stacjonujących w Niemczech, zaprzeczył wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke. W piątek dwa dzienniki "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza" sugerowały, że Polska i USA prowadzą w tej sprawie poufne rozmowy. Powoływały się przy tym na przecieki z amerykańskiej administracji.
"Nie mamy żadnej konkretnej propozycji, nie prowadzimy żadnych konkretnych analiz, nie rozważamy tego typu sytuacji" - zaprzeczył Janusz Zemke.
Wiceminister dodał, że strona polska zaproponowała szefostwu NATO, by w Polsce ulokować jedno z regionalnych dowództw Sojuszu. Jesteśmy też zdania, że na jednym z naszym poligonów mogłaby powstać baza, gdzie inne wojska mogłyby prowadzić ćwiczenia.
"To są nasze konkretne propozycje. Innych nie zgłaszamy" - podkreślił Janusz Zemke.
Zdaniem politologa i amerykanisty profesora Krzysztofa Michałka przecieki na których opierają się gazety drukujące informacje o poufnych polsko - amerykańskich rozmowach mogą być elementem gry prowadzonej przez administrację Georga W. Busha i służyć pogłębianiu izolacji Niemiec na arenie międzynarodowej.
"W administracji Clintona przecieki były czymś normalnym, ale w administracji Busha jeśli pojawiają się przecieki to są kontrolowane przez samego prezydenta" - uważa amerykanista.
Podobnego zdania jest Janusz Reiter z Centrum Stosunków Międzynarodowych. Informacje na temat możliwego przeniesienia baz amerykańskich z Niemiec do Polski na pewno spowodują negatywne reakcje w Niemczech - uważa Janusz Reiter.
"Należy je traktować jako część psychologicznej gry Amerykanów z Niemcami, spowodowanej dystansem niemieckiego rządu wobec amerykańskich planów zbrojnej interwencji w Iraku i chęcią ukarania za takie stanowisko Niemiec" - podkreślił ekspert.
"Dlatego" - zdaniem Janusza Reitera - "to nie jest realna propozycja". Politolog podkreślił jednak, że gdyby spekulacje okazały się prawdziwe, realizacja tego pomysłu niekorzystnie odbiłaby się na stosunkach polsko niemieckich.
Natomiast przeniesienie części amerykańskich baz wojskowych z Niemiec do Polski może nastąpić w dalekiej przyszłości - uważa politolog i komentator polityczny dziennika "Der Tagesspiegel" Christoph von Marschall. Jego zdaniem, będzie to konsekwencja przesunięcia NATO na Wschód, nie zaś dyplomatycznych zadrażnień na linii Berlin-Waszyngton.
Christoph von Marschall podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że Amerykanie z powodu kosztów już redukują inwestycje w swoich bazach w Niemczech. "Ceny w budownictwie są tu po prostu wyższe. Może to sprawić, że jakieś placówki przeniesie się do Polski" - twierdzi politolog.
Marschall zaznaczył, że w takiej sytuacji powstaje pytanie, jak zastąpić tak ważny dla amerykańskiej armii węzeł lotniczy jak we Frankfurcie nad Menem, gdzie znajduje się jedno z największych i najbardziej rozbudowanych lotnisk w Europie.
Komentator podkreślił, ze Amerykanie odbywają stamtąd loty zaopatrzeniowe do Bośni i Kosowa, a międzylądowanie mają tam także maszyny lecące do Iraku. "W krótkim czasie nie da się tych zadań przenieść na inne lotniska. Nie mają one bowiem, a zwłaszcza te w Polsce, niezbędnego potencjału operacyjnego" - powiedział Christoph von Marschall.
Według komentatora, przecieki o przenoszeniu baz to sugestia, że Amerykanie chcą przywołać Niemców do porządku, ukazując im, że Polska jest ich nowym i bliższym niż Niemcy sojusznikiem. (an)