Nie ma na pieniędzy dla lekarzy - są na nieruchomości dla NFZ
Brakuje pieniędzy na leczenie, nie ma na podwyżki dla lekarzy, za to Narodowy Fundusz Zdrowia na Pomorzu "obrasta" w nieruchomości. Kupiony rok temu przez NFZ biurowiec na gdańskim Zielonym Trójkącie nie zdoła już pomieścić wszystkich urzędników. Tym władze pomorskiego oddziału tłumaczą rezygnację ze sprzedaży obecnej siedziby - reprezentacyjnej kamienicy w centrum Gdańska.
Siedzibę przy ul. Podwale Staromiejskie 69 pomorski NFZ odziedziczył w spadku po zlikwidowanej Kasie Chorych. Do niej właśnie Kasa przeprowadziła się ponad siedem lat temu ze swojej pierwszej siedziby - skromnych pomieszczeń w gdyńskim Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej. Wiadomo było, że to lokum tymczasowe. W tamtym czasie instytucja zatrudniała 90 pracowników.
Autorom reformy systemu ochrony zdrowia z 1999 roku śniło się jednak 17 identycznych siedzib kas chorych w całym kraju. Powstał nawet projekt architektoniczny takiego obiektu. Gdy euforia minęła i powszechnie krytykowani urzędnicy zeszli na ziemię, z tych planów się wycofano. Nie przeszkadzało to jednak warszawskiej centrali przeznaczyć lekką ręką 10 mln zł na zakup budynku dla Kasy Chorych w Gdańsku. Urzędnicy nie targowali się i za kamieniczkę o pow. ok. 2 tys. m kw. wraz z działką zapłacili 9, 7 mln zł. Koszt adaptacji i okablowania sięgnął kolejnych 2 mln zł. Nowa siedziba kłuła jednak w oczy - twierdzą zgodnie dyrektorzy przychodni i szpitali na Pomorzu. Tym bardziej że na leczenie chorych było coraz mniej pieniędzy.
Tymczasem w NFZ przybywało urzędników. W głównej siedzibie przy Podwalu Staromiejskim było ich już 150. Dla kolejnych 55 osób, z departamentów: leków, uzdrowisk i służb mundurowych wydzierżawiono pomieszczenia w gdańskim szpitalu MSW - wspomina Mariusz Szymański, rzecznik prasowy PO NFZ. Gdy po powrocie do władzy SLD stanowisko dyrektora Kasy, przekształconej następnie w NFZ objął Henryk Wojciechowski, zarządzono, że ma być skromniej. Że kamienicę trzeba sprzedać, a oddział przeprowadzić w mniej reprezentacyjne, ale wygodniejsze miejsce. Wybór padł na nie rzucający się w oczy budynek przy ul. Marynarki Polskiej 148. Wojciechowski zdążył jeszcze sfinalizować tę transakcję, jednak kamienicy przy Podwalu nie udało mu się sprzedać. Gdy jesienią ub. roku stracił stanowisko, w dopiero co kupionym budynku trwał remont. Jeszcze w marcu tego roku wicedyrektor ds. ekonomicznych PO NFZ Janusz Boniecki zapewniał, że choć nowa siedziba jest mniej atrakcyjna niż obecna, będzie w niej więcej przestrzeni i dla
pracowników, i dla interesantów. I wreszcie wszyscy będą razem. Jak się jednak okazało - nie będą.
Centrala dołożyła nam nowe zadania - tłumaczy Janusz Boniecki. A to oznacza, że musimy zatrudnić kolejnych pracowników. To prawda - w pomorskim NFZ pracuje już 300 urzędników. Trzeba się liczyć z tym, że wkrótce będzie ich cała armia. Na powierzchni prawie 3 tys. m kw. w budynku przy Marynarki Polskiej może się nie pomieścić. Zrezygnowaliśmy więc z pomysłu sprzedaży kamienicy, a ta decyzja jest w pełni uzasadniona ekonomicznie - przekonuje dyrektor Boniecki. Brak mi słów - ucina dr Maciej Michalik, ordynator oddziału chirurgii w Szpitalu Specjalistycznym w Wejherowie. Powiem krótko: w 2001 roku pacjenci czekali na operację dwa tygodnie. Dziś - czekają półtora roku. Za to Fundusz ma coraz bardziej luksusowe siedziby i coraz więcej urzędników. A 10 mln złotych, które warta jest kamieniczka przy Podwalu, to roczny budżet średniej wielkości szpitala.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz