Nie głosujesz, nie jesteś gorszy?
- Absurdalne jest twierdzenie, że niegłosujący nie mają prawa krytykować wybranych w głosowaniu. Taka argumentacja dowodzi całkowitego niezrozumienia istoty liberalnego państwa i relacji, jakie zachodzą między władzą a obywatelami - mówi w "Polska The - Times" dr Maciej Potz, politolog i specjalista w dziedzinie teorii i filozofii polityki
24.06.2010 | aktual.: 24.06.2010 11:28
- Demokracja liberalna tym różni się od autorytaryzmu, że obywatele mają w niej przede wszystkim prawa. Liczba ich obowiązków została zredukowana do minimum. Jednym z tych praw jest możliwość uczestnictwa w wyborach, odpowiada mu symetryczne prawdo do powstrzymania się od głosowania - tłumaczy politolog.
- Realizacja któregokolwiek z tych uprawnień nie wpływa na utratę żadnych innych obywatelskich przywilejów, w tym w szczególności do krytyki władzy - dodaje. Ci, którzy chcieliby tego prawa pozbawić niegłosujących, dzielą obywateli na dwie kategorie: lepszych (elektorat) i gorszych (niegłosujących).
Zdaniem Potza liderzy opinii mogą wpłynąć na decyzje społeczeństwa. - Poparcie wygłoszone przez osobę wpływową ma bardzo dużą siłę oddziaływania, tym bardziej że ludzie przecież najczęściej kierują się zdaniem innych. I tu mamy kolejny paradoks demokracji - z punktu widzenia przywódców politycznych nawoływanie do głosowania jest racjonalne, choć dla poszczególnych wyborców głosowanie pozostaje nieracjonalne - mówi politolog.