PolskaNie dostanie 100 tys. zł odszkodowania od Wikimedii

Nie dostanie 100 tys. zł odszkodowania od Wikimedii

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oddalił apelację Arnolda Buzdygana przeciwko Zarządowi Stowarzyszenia Wikimedia Polska (wydawcy Wikipedii) o naruszenie dóbr osobistych. Ponadto SA uznał, że dobra osobiste Buzdygana nie zostały naruszone, bowiem jako osoba publiczna musi liczyć się z krytyką. Nakazał też powodowi wypłacić pozwanym po 270 zł zwrotu kosztów.

17.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 16:13

Buzdygan domagał się od Wikimedii i administratorki Agnieszki K. usunięcia na trwałe artykułu na swój temat, który - jego zdaniem - naruszał jego dobra osobiste, oraz zamieszczenie w tym miejscu przeprosin. W Sądzie Okręgowym domagał się jeszcze 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak przed SA zrezygnował z tego roszczenia.

SA zgodził się z ustaleniami SO i, powołując się na opinię biegłych, uznał, że pozwani nie mieli możliwości technicznych, aby na stałe usunąć artykuł - w mniemaniu powoda - obraźliwy dla niego, bowiem nie są ani autorami tekstu, ani nawet jego dysponentami. - Biegli uznali, że pozwani nie mogą na trwałe blokować publikacji artykułów i nie są władni dokonywać zmian w ich treści. Skoro tak, to nie mogą odpowiadać za treści, które się tam znalazły - uzasadniał decyzję sądu Franciszek Marcinowski, przewodniczący składu sędziowskiego.

Ponadto Sąd Apelacyjny w przeciwieństwie do Sądu Okręgowego uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda. Zdaniem sądu nie może być mowa o naruszeniu dóbr osobistych, bowiem pozwani nie odpowiadają za treści zamieszczone w artykule. Marcinowski dodał, że "trzeba byłoby sprecyzować, jakie to dobra osobiste powoda zostały naruszone i jakim zachowaniem czy wypowiedziami". Dodał, że zdaniem sądu dobra osobiste powoda nie zostały naruszone.

- Powód jest aktywnym uczestnikiem szeregu dyskusji, na wielu forach internetowych. I w tym sensie jest osobą publiczną - mówił przewodniczący. Według niego, powód biorąc udział w debacie publicznej, gdzie krąg dyskutujących jest nieograniczony musi się liczyć z różnymi opiniami na swój temat i niejako godzić się na to - "istota internetu na tym polega". - Przystępując do takiej dyskusji, można z całą pewnością przewidzieć, że przynajmniej część opinii będzie negatywna. Nasilenie tych negatywnych ocen może być różne - mówił sędzia.

Już po ogłoszeniu wyroku w rozmowie z dziennikarzami Buzdygan nie ukrywał swojego zbulwersowania nie tyle z wyroku sądu, ile jego uzasadnieniem. - Oczywiście, że powinienem mieć większą odporność na krytykę, ale jest różnica między krytyką, a podszywaniem się pod moja osobę - mówił Buzdygan. Wyjaśnił, że to tak, jakby on podszywał się pod ważnego polityka w Polsce i na forach internetowych groził zabijaniem ludzi. Następnie w Wikipedii znalazłby się wpis, że ów polityk zamierza zabijać ludzi.

- Obraża mnie, że w internecie nazywają mnie trollem, bo to najgorsze, co można powiedzieć o człowieku w sieci. Jednak sęk w tym, że taka opinia na mój temat powstała na podstawie słów osób, które się pode mnie podszywały - mówił Buzdygan i zapowiedział kasację od wyroku.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu, który odrzucił wcześniej jego wniosek, uznał, że Wikimedia ani pozwana administratorka Agnieszka K. nie odpowiadają za ewentualne naruszenie dóbr osobistych, związanych z treściami opublikowanymi w artykule zamieszczonym na stronach Wikipedii.

W Wikipedii można przeczytać, że Buzdygan to "polski przedsiębiorca, znana i kontrowersyjna postać polskiego usenetu", "zajmujący się trollowaniem", (czyli prowadzeniem w kontrowersyjny sposób dyskusji w internecie).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)