"Nie domagałem się ulgowego traktowania posłów PO"
Senator PO Jarosław Gowin zapewnił, że nigdy nie domagał się "innego traktowania polityków Platformy" przez wymiar sprawiedliwości.
03.04.2007 | aktual.: 03.04.2007 19:25
We wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński powiedział, że kiedy toczyły się rozmowy między PO i PiS w sprawie stworzenia koalicji rządowej spotkał się z Gowinem. Senator PO miał - według szefa rządu - obawiać się "o członków, już nie SLD, ale PO", a rozmowa miała dotyczyć "takiego jakby postulatu" o ulgowe traktowanie polityków Platformy w razie ich problemów z prawem.
Kategorycznie dementuję, jakobym kiedykolwiek domagał się innego traktowania polityków PO - podkreślił Gowin w TVN24.
Rzeczywiście w trakcie tych nieudanych negocjacji odbyłem rozmowę z dzisiejszym premierem. Starałem się go przekonać do rozmaitych ustępstw na rzecz PO - powiedział Gowin. Senator wyjaśnił, że apelował wówczas, by PiS odstąpiło od "forsowanej zasady, że Platforma bierze resorty gospodarcze a PiS tzw. resorty siłowe".
Jak zaznaczył, chciał przekazać premierowi taką myśl, że "tam gdzie w jednych rękach skupiony jest resort sprawiedliwości, resort spraw wewnętrznych, policja, prokuratura, tam może się rodzić pokusa nadużywania tych instrumentów do walki politycznej".
Jak pokrętną drogą rozumowania pan premier wyciągnął z tego wniosek, że ja się domagam abolicji dla polityków PO, nie jestem w stanie dociec - dodał senator.
Jak mówił, do spotkania z Jarosławem Kaczyńskim doszło w Warszawie i - tak jak mówił premier - był przy niej obecny świadek. Gowin nie chciał zdradzić kim jest ta osoba, bo - jak wyjaśniał - we wtorek nie udało mu się za nią skontaktować.
Może pan premier uważać mnie za głupiego, ale niewiele osób też tak myśli. A musiałbym być głupi, żeby przy świadku, który jest wiarygodny dla premiera, stawiać takie postulaty - podkreślił Gowin.
Dodał, że niezależnie od tego, co na jego temat powiedział premier, nadal ma do niego szacunek.
Premier mówił, że "Gowin reprezentował wyłącznie siebie w tej rozmowie". To była taka próba przekonania nas, żebyśmy nie robili czegoś, czego żeśmy nie planowali robić, ale też nie zakładali, że nie będziemy tego robić, jeżeli będą jakieś ku temu podstawy. Tylko myśmy po prostu nie wiedzieli i ja po dziś dzień nie wiem nic o takich podstawach. Żeby było jasne - ja nie wiem nic o żadnych wielkich przestępstwach członków PO, natomiast nie mogę nie zapomnieć, a to było przy świadku, że tego rodzaju postulaty były wobec mnie formułowane - powiedział premier.