Nie dla nas Irak
Nic nie wyszło z planów podboju Iraku, do których przymierzało się kilkadziesiąt przedsiębiorstw z Łodzi i regionu. Do walki o duże pieniądze przy odbudowie zniszczonego wojną kraju stanęło 20 tys. firm z całego świata. Nasze rezygnują, bo są za słabe finansowo albo boją się napiętej sytuacji w Zatoce Perskiej.
28.10.2003 08:13
– Nie możemy liczyć w Iraku na kontrakt z tzw. pierwszego rozdania. Mamy szansę tylko na podwykonawstwo w jakimś amerykańskim koncernie, i to pod warunkiem że nasz rząd załatwi sprawę na szczeblu politycznym. Inaczej nikt tak po prostu do nas nie zadzwoni i nie zaproponuje współpracy – mówi Waldemar Wójcik z Mostów Łódź. Wójcik jest rozczarowany, że od kwietnia, kiedy ministerstwo gospodarki wraz z Krajową Izbą Gospodarczą zbierały oferty firm, które chciałyby odbudowywać Irak, nic na szczeblu rządowym się nie dzieje. – Dlatego teraz na własną rękę szukamy szansy w innym kraju arabskim – dodaje Wójcik.
Zainteresowanie wyjazdem do Zatoki Perskiej straciły też łódzkie biura projektowe AGG Arcadis oraz Erect.
– Tam jest po prostu zbyt niebezpiecznie – uważa Janusz Opałek, właściciel Erectu. Z kolei Krystyna Walczak, prezes sieradzkiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Mostowych, twierdzi, że jej firma ma ważniejsze zadania w kraju.
– Mimo że ofert było sporo, do Iraku nie wybiera się już żadna firma z województwa łódzkiego. Nikt nie będzie ryzykował wyjazdu do kraju, gdzie ciągle trwa wojna. Tam nie ma nawet rynku, instytucji finansowych, cła, podatków – twierdzi Janusz Kenic, dyrektor Regionalnej Izby Gospodarczej w Łodzi.
Według Kenica, szansę polskich firm dodatkowo ogranicza wywołany interwencją w Iraku konflikt dyplomatyczny na linii USA – Europa. Choć Polska stoi w nim po stronie rozdających karty Amerykanów, za oceanem jest traktowana tak, jak kraje Unii Europejskiej. Kenic przyznaje, że polscy przedsiębiorcy rzeczywiście są za słabi finansowo, żeby rywalizować z amerykańskimi.
Smutną prawdę o szansach naszych firm ujawnił w ubiegłym tygodniu urzędujący w Bagdadzie prof. Marek Belka. Tę opinię potwierdza większość znawców światowych rynków. – Od kilku lat obserwujemy kryzys w branży budowlanej, który niewątpliwie odbił się na kondycji finansowej firm. Dlatego ich możliwości podejmowania wielkich wyzwań są znikome – mówi Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
(pb)