"Nie" dla likwidacji KWK w Sosnowcu
Prezydent Sosnowca, Kazimierz Górski, spotkał się ze związkowcami z Kopalni Węgla Kamiennego Kazimierz-Juliusz. Wspólnie zastanawiali się, jakie należy podjąć środki, by ratować ostatnią kopalnię działającą w Sosnowcu.
Już w ubiegłym tygodniu Kazimierz Górski napisał list do premiera Donalda Tuska, w którym sprzeciwia się planom likwidacji KWK Kazimierz-Juliusz. Nie chce dopuścić do sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku KWK Niwka-Modrzejów. Wtedy to długami właściciela obarczono sosnowiecką kopalnię.
– Mieliśmy nadzieję na kilka lat spokojnego fedrowania – mówi Kazimierz Górski. - Oczywiście scenariusz wygaszania kopalni jest nam znany, ale musi być przeprowadzony z głową. Za wszelką cenę nie możemy doprowadzić do tego, żeby z dnia na dzień ogłoszono upadłość KWK Kazimierz-Juliusz, bo to byłby cios nie tylko dla całej wschodniej części miasta. Pamiętajmy, że likwidacja jednego miejsca pracy będzie oddziaływać na 10 kolejnych w sektorze usług - podkreśla.
Podczas spotkania byli obecni również przedstawiciele holdingu, których związkowcy przekonywali, że w kopalni można fedrować jeszcze przez 2-3 lata.
– Ciągle mieliśmy nadzieję na uruchomienie pokładu Jan Kanty, który znajduje się pod Jaworznem. To wydłużyłoby pracę kopalni o kolejne lata – twierdzą związkowcy. - Na dotychczasowe odwierty wydaliśmy ponad 6 milionów złotych rezygnując z przywilejów i narażając się załodze. Zrobiliśmy to jednak, bo mieliśmy nadzieję - dodają. W tej chwili ze związkowcami nikt nie rozmawia, a o planach wobec kopalni dowiadują się z mediów.
Niestety, władze holdingu przyznają, że nie ma pieniędzy na inwestycję związaną z wykorzystaniem złoża Jan Kanty.
– Jest to koszt rzędu 700 milionów złotych. Dla nas to nieopłacalna inwestycja, bo zyskujemy dostęp do 20 milionów ton węgla. Dla przykładu KHW chce pogłębić szyb III na ruchu Boże Dary kopalni Murcki-Staszic, co zapewni dostęp do 180 milionów ton. To większe koszty, ale także więcej miejsc pracy i na dłuższy okres – mówił wiceprezes Tomasz Skotnicki.
Mając na uwadze przyszłość swoich kolegów, związkowcy próbowali negocjować, by na stanowiskach utrzymało się 29 osób z umowami krótkotrwałymi.
– Te 29 osób w rachunku ekonomicznym dla takiego giganta jak KHW nie powinno stanowić problemu. Tym bardziej, że nieporównywalnie wyższy jest rachunek społeczny – zaznaczył prezydent Kazimierz Górski.
Jeśli w planach będzie wygaszenie kopalni i przejście z jednego przemysłu w drugi, władze muszą przekonać rząd i właścicieli kopalni o wsparciu dla górników.