Nie daj nabić się w butelkę - szaleństwo wyprzedaży
Bez 60-calowej plazmy na ścianie, iPhona4 i "lotniczych" okularów Ray-Ban można wyjść na totalnego obciachowca. Na szczęście w Londynie trwają wyprzedaże - obkupimy się za półdarmo, albo nawet jeszcze mniej.
28.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 08:12
Zostań fanem Polonii na Facebooku
Brytyjskie pisma dla konsumentów pełne są w tym czasie porad, jak uniknąć sytuacji, gdy kupując za grosze klient w końcu zostanie bez grosza. Stare, ale jare marketingowe triki skutecznie potrafią jednak opróżnić nawet chudziutki portfel. Już nie taniej o połowę, ale o 75, a nawet o 90%. Polacy mają jeszcze w pamięci krajowe wyprzedaże, gdy sklepy z bólem obniżały ceny o 20 albo 30%. Dziwią się, zatem, że na Wyspach rozdają towary niemal za darmo.
Trudno zresztą nie zauważyć, iż pławimy się w przeróżnych dobrach konsumpcyjnych, na jakie tylko nas stać. Nierzadko, większa część ściany wynajętego pokoju zagospodarowana jest telewizorem plazmowym albo LCD (oczywiście na diodach LED) o przekątnej ekranu 50 albo 60 cali. Do tego zestaw kina domowego z głośnikami, których spektrum doceniłby nawet nietoperz.
Bez najnowszego iPada i iPhona czwartej generacji, lepiej nie pokazywać się w towarzystwie, o ile nie kandydujemy do tytułu Obciachowca Roku.
Weterani półek atakują
Teraz w Londynie, ze wszystkich witryn atakuje nas jedno słowo: "Sale". Czasem, nawet gdyby ktoś chciał, to nie kupi towaru bez zniżki, albo "buy one, get one free" - kup jeden, drugi weź za darmo. - Trzeba tylko wiedzieć o tym, że asortyment na wyprzedaż jest bardzo starannie dobierany. To albo weterani półek, którymi przez długi czas nie zainteresował się klient albo, na przykład, sprzęt, którego nowa generacja pojawi się lada dzień - tłumaczy Paweł z elektronicznego supermarketu Currys.
Jego zdaniem, są też towary z góry przygotowywane pod wyprzedaż. Przez jakiś czas mają wysoką cenę, a potem spada ona o 70%. Gdy kompaktowy aparat cyfrowy z 200 funtów zostaje przeceniony na 69, wprost grzech nie kupić. Bardzo często nie są to rzeczy jakościowo najwyższych lotów. Zresztą, przy dzisiejszych technologiach i tak sprzęt prędko ląduje na śmietniku, dlatego, że się znudził, a nie zepsuł.
Po wyprzedażach puchną szafy. Na kupno ciuchów trudno o lepszy moment. Stereotyp Polaka odzianego w dres, jeansową katanę, albo skórzaną "kurtałkę" odchodzi powoli do lamusa. Choć można spotkać i takich, to połyskujący poliestrem dres Adidas, niczym u Siary z "Killera", już przestaje być znakiem rozpoznawczym polskiego mężczyzny. Ceny na wyprzedażach w niezłych sieciówkach - Gapie, Zarze, albo sieci Next sprzyjają odświeżeniu kolekcji strojów - koszule od 5 funtów, spodnie od 10 wzwyż. Panie mają w końcu szansę odziać się w coś powabnego z dość drogiego zazwyczaj Monsoona.
Karta prawdę ci powie
Letnim wyprzedażom przez długi czas opierał się Harrods, najsłynniejszy w Londynie i jeden z najbardziej znanych domów towarowych na świecie. Swoją flagową, jedyną w roku wyprzedaż miał po świętach Bożego Narodzenia (reklamowaną nawet, jako "There is only one sale"). Rynek wymusił jednak odejście od tej tradycji. Teraz Harrods intensywnie promuje swoją letnią wyprzedaż, chociaż też pod hasłem, że... taka jest tylko jedna w roku. Tu poczują się jak w niebie platoniczni wielbiciele dóbr luksusowych, do których poza wyprzedażą mogą jedynie tęsknie wzdychać - ciuszków i dodatków od Channel, Prady, Dolce&Gabana czy Burberry. Mężczyzna robiący partnerce wymówki, że wydała 300 funtów na torebkę Louis Vuittona, tylko ośmieszy się swoją ignorancją. Torebka, bowiem została przeceniona z 1000 funtów, a zatem wybranka serca na tym zakupie zaoszczędziła aż 700 funtów. Właśnie taką filozofię najlepiej przyjąć udając się na Summer Sale do Harrodsa.
Najpopularniejsza "handlowa" ulica Londynu, czyli Oxford Street jest tradycyjnie zatłoczona acz już dawno opanowały ją popularne sieciówki z badziewiastym Primarkiem włącznie. Czegoś bardziej oryginalnego (nie tylko do ubrania) lepiej szukać na Covent Garden, Old Kensington, albo Camden.
Apelowanie o zachowanie odrobiny zdrowego rozsądku podczas szaleństwa wyprzedaży, zupełnie mija się z celem. Opamiętanie przychodzi zazwyczaj dopiero wraz w wyciągiem z karty kredytowej.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy