ŚwiatNie chcieli pomóc dziecku, bo brzydzą się "żebraniny"

Nie chcieli pomóc dziecku, bo brzydzą się "żebraniny"

Cezar ze Szwecji, Monika z Danii i Magda z Austrii. Była też pewna panna z Hiszpanii, ale odpadła, bo nie wytrzymała przeszkód. Jak do tego doszło, że grupka przyjaciół od lat żyjących poza ojczyzną, zorganizowała akcję pomocy dla chorej dziewczynki z podkarpackiej wsi?

Nie chcieli pomóc dziecku, bo brzydzą się "żebraniny"
Źródło zdjęć: © Arch. rodziców

28.07.2011 | aktual.: 28.07.2011 17:15

Listy z Polski do "Wikinga" z Karlsborga

Zaczęło się od maila, którego otrzymał Cezary Zdunek - od lat mieszkający w Szwecji - znany w tamtejszym środowisku ze swoich społecznych pasji. Pani Dorota prosiła w nim, aby zajął się sprawą dwuletniej, ciężko chorej Patrycji Stopyry z Nowego Dzikowa. Potem na pocztę Czarka przyszedł list od rodziców dziewczynki, a wraz z nim zdjęcia, historie chorób, wyniki licznych badań i szpitalne wypisy. Państwo Stopyrowie byli uszczęśliwieni już samym faktem istnienia kogoś, kto zainteresował się losem ich córeczki.

Wiotkość krtani, zespół wad wrodzonych, niedorozwój ciała modzelowatego, bezdechy, rurka tracheotomijna, padaczka, refluks - te oraz wiele innych terminów medycznych towarzyszy Patrycji od momentu jej narodzin. Kiedy inni rodzice przyglądali się z radością, jak rozwijają się ich maleństwa, rodzice Patki obserwowali, jak ich córeczka cierpi, zapadając na coraz to nowe choroby i dolegliwości. Leczenie, opieka, wożenie Patrycji po szpitalach, specjalna dieta, rehabilitacja - wszystko to wymagało ogromnych pieniędzy, którymi rodzice Patrycji nie dysponowali.

Wirtualne wskazówki i hiszpańska odmowa

W głowie Cezarego natychmiast pojawił się plan wspólnego działania przyjaciół z różnych krajów. Zwerbował narzeczoną z Danii - Monikę Pękałę, internetową przyjaciółkę z Hiszpanii oraz znajomą znajomej - Madzię z Austrii.

Cezary nieustannie udzielał wskazówek swoim współpracowniczkom: "Początek będzie dla was trudny. Pamiętam, jak w czasie pierwszej zorganizowanej przeze mnie kwesty w sprawie chorego chłopca, drżącymi łapami, łamiącym się głosem i ze łzami w oczach wręczałem ludziom do ręki bibułę i koślawym szwedzkim odpowiadałem na pytania... Dziś przechodzę już w rutynę, bo pozbawiony jestem skrupułów i święcie wierzę w słuszność swoich działań. Życie czasami stawia nam na drodze ludzi, którym trzeba wskazać ścieżki prowadzące do sukcesu i wesprzeć ich wiarę w siebie i w to, co robią".

Pierwsza, ale i na szczęście ostatnia, odpadła "Hiszpanka". Zabrakło jej siły przekonywania i przebojowości. Na apel wysłany przez nią do hiszpańskich stowarzyszeń polonijnych, nikt nie odpowiedział. Od jednego z działaczy usłyszała, iż on sam nie po to pracuje nad pozytywnym wizerunkiem Polski w Hiszpanii, aby teraz wziąć udział w żebraninie.

Czarek pisał w mailach: "Wiem, ze będzie Wam trudno przełamać pewne osobiste bariery zwracając się do obcych i znajomych ludzi o pomoc. To nie leży w naszych naturach, ale ułatwieniem może być fakt, że nie występujecie tu w swojej sprawie".

"Dunka" wraz z córką Anią przeprowadziły zbiórki pieniędzy na terenie swojej parafii. Monika po mszy przedstawiała rodakom sytuację małej Patrycji i zbierała datki na jej rehabilitację.

Wśród swoich duńskich i polskich znajomych rozprowadzała ulotki i maile z numerem konta fundacji przeznaczonego dla Patrycji. Równolegle przeprowadzała rozmowy z przyjaciółmi mieszkającymi w Polsce w celu zorganizowaniu spektaklu czy też koncertu charytatywnego. Monika Pękała zaangażowała się, jako wolontariusz, ale także bardzo osobiście. Cisza w Austrii

Magda przeprowadziła akcję wyciszoną. Z jej rozeznania wynikło, iż przeprowadzenie kwesty ulicznej oraz nagabywanie znajomych o pieniądze jest w Austrii niedopuszczalne. Postawiła, więc na samodzielne decyzje ludzi, do których trafiała z ulotkami informacyjnymi.

A wynik finansowy? Tego Magda nie wie, bo ludzie obiecywali wpłaty, ale też tylko na tym mogło się skończyć. Żadne działanie nie pozostaje jednak bez echa. Z Austrii do Polski, do maleńkiej Patrycji, trafiło na pewno dużo dobrej energii.

Cezary, przeprowadził akcję według planu, który przedstawił dziewczynom w żartobliwym tonie: "Ja, do moich Szwedów docieram za pomocą materiałów informacyjnych w postaci ulotek i daję im czas na przemyślenie oraz podjęcie decyzji. Oznaczam ramy czasowe. Na koniec tutejsze koła gospodyń wiejskich pieką dla wszystkich darczyńców ciasteczka i siorbiemy herbatę tańcząc wokół ogniska!"

Polonijne ruszenie

Wymiernym, choć nie najważniejszym skutkiem akcji było zebranie "do puszek"; poza krajem w przeliczeniu około 5 tys. złotych.

Patrycja Stopyra została zdiagnozowana i lekarze określili sposoby jej leczenia i rehabilitacji. Teraz, drobnymi kroczkami, zauważalnymi na razie tylko dla rodziców, następuje poprawa jej zdrowia. Polonijni wolontariusze poruszyli innych. Raz pobudzona energia długo jeszcze będzie zbierać dobre owoce. Rodzice maleńkiej Patrycji uwierzyli, ze nie są sami ze swoimi problemami.

W wyniku łańcuszka działań Cezarego i Piotra Hulaka, lubaczowskiego działacza, powstał film o Patrycji, w którym z ust jej mamy padają słowa będące kwintesencją całej akcji: "Cezar zmobilizował nas do działania".

Piotr także przyczynił się do wielu działań mających na celu pomoc dziewczynce. Jednym z nich było założenie strony internetowej poświęconej Patrycji.

Także w Uzdrowisku Świnoujście, pod egidą Jolanty Zielińskiej, odbyła się zbiórka pieniędzy, zakończona sukcesem - w ciągu zaledwie 4 godzin zebrano 2,5 tysiąca złotych! Warsztat samochodowy Autotest z Lubaczowa zobowiązał się do darmowej naprawy samochodu państwa Stopyrów. To tylko niektóre z osiągnięć dokonanych "przy okazji". Są także plany na przyszłość.

Symboliczne pedałowanie

Na 6 sierpnia tego roku Czarek przygotował symboliczny przejazd kolarski. Startuje z Rynku Głównego w Sandomierzu o 8.00. Pojedzie do Lubaczowa i dalej do Nowego Dzikowa. Meta - dom państwa Stopyrów. Tam wręczy Patrycji "prezent od narodu szwedzkiego" - lalę Pippi Langstrump, zaś od "narodu austriackiego" - wielką księgę baśni Andersena. Biorąc pod uwagę fakt, iż "Wiking" jest świeżo po operacji stopy, zadanie wydaje się dość karkołomne. Sponsorem trasy jest nieoceniona firma "Brodit" ze Szwecji. Lokalne media nie są na razie zainteresowane sprawą.

W jednym z maili do swoich współpracowniczek-wolontariuszek, Czarek napisał: "Wystarczy mi, że być może w przyszłości będę miał okazję spojrzeć Patrycji w oczy, potem uściśniemy sobie dłonie, a z jej rodzicami wymienimy porozumiewawcze uśmiechy. Proste tak, jak życie powinno być proste..."

Bank BPH S.A., numer konta : PL 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Właściciel rachunku: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
Adres właściciela rachunku: ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
Tytuł wpłaty: 14476 STOPYRA PATRYCJA .
Dla darczyńców z zagranicy: kod SWIFT (BIC): BPHKPLPK

Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)