Nie było wielkiego pokazu fajerwerków na sopockim molo. "Nikt nie miał niezbędnej licencji"
Jedyną ogólnodostępną sylwestrową atrakcją Sopotu miał być pokaz fajerwerków - do którego niestety nie doszło. Okazało się, że na miejscu nie ma osoby z wymaganą licencją. Teraz policjanci sprawdzają, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa.
02.01.2015 | aktual.: 04.01.2015 11:54
- Krótko przed północą zadzwoniła do nas osoba, która poinformowała, że fajerwerki będą odpalać ludzie nieposiadający niezbędnych kwalifikacji. W związku z tym na miejsce pokazu przyjechali policjanci, którzy mieli za zadanie skontrolować dokumenty. Żaden ze znajdujących się na miejscu mężczyzn nie posiadał wymaganej licencji - mówi Wirtualnej Polsce Karina Kamińska, rzecznik sopockiej policji.
Funkcjonariusze nie dopuścili do rozpoczęcia pokazu i czekali aż przyjdzie osoba o wymaganych kwalifikacjach. Jednak nikt taki nie pojawił się na sopockim molo aż do pierwszej w nocy. Wówczas imprezę odwołano.
O tym, kto może odpalać fajerwerki podczas publicznych pokazów mówi "Ustawa o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego". Poza poświadczeniem o zdrowiu psychicznym oraz ukończeniem 21 lat należy złożyć stosowny egzamin państwowy. Dopiero jego pozytywny wynik uprawnia do odpalania środków pirotechnicznych.
Zaskoczenia sytuacją nie krył operator mola "Kąpielisko Morskie Sopot", który był organizatorem sopockiego sylwestra. Kooperacja z podwykonawcą układała się od wielu lat pomyślnie. Dotychczas przeprowadzane pokazy kończyły się sukcesem.
- Współpracujemy z tą firmą od lat. Cóż mogę powiedzieć, było tak, jak przedstawia to policja. Nie wiemy, dlaczego nie pojawiła się osoba, która mogła odpalić fajerwerki. Jeżeli chodzi o koszty, które ponieśliśmy, to szef firmy, która miała zorganizować pokaz, zapewnił mnie, że zaliczka, którą wpłaciliśmy, zostanie nam zwrócona. Pozostaje jednak kwestia wizerunkowa. W poniedziałek mamy spotkanie w tej sprawie i będziemy szukać rozwiązania - relacjonował portalowi tvn24.pl Marcin Kulwas z KMS.
Wart 20 tys. zł pokaz miała przeprowadzić firma z Pruszcza Gdańskiego, która jest organizatorem wielu podobnych przedsięwzięć na terenie całego kraju.
Obecnie policja prowadzi dochodzenie w związku z popełnieniem wykroczenia. Śledczy nie odrzucają jednak hipotezy, że jeden pracownik z licencją miałby figurować na dokumentach dotyczących organizacji Sylwestra w różnych miejscach równocześnie - oznaczałoby to zmianę kwalifikacji prawnej czynu z wykroczenia na przestępstwo.