ŚwiatNie była za granicą, a zmarła na malarię. Włoska prokuratura bada śmierć czterolatki

Nie była za granicą, a zmarła na malarię. Włoska prokuratura bada śmierć czterolatki

W Brescii na północy Włoch zmarła na malarię czteroletnia dziewczynka, która nigdy nie była w żadnym kraju, gdzie występuje ta choroba. Nie wiadomo, jak doszło do zarażenia. Prokuratura nie wyklucza, że mogła zarazić się w szpitalu.

Nie była za granicą, a zmarła na malarię. Włoska prokuratura bada śmierć czterolatki
Źródło zdjęć: © WP.PL
Jakub Kłoszewski

05.09.2017 20:42

Dziewczynka była córką pary Włochów z Trydentu. Tam najpierw trafiła do szpitala. Następnie została przewieziona w bardzo ciężkim stanie do Brescii na oddział reanimacji dziecięcej, gdzie zmarła w nocy z niedzieli na poniedziałek, o czym poinformowano po ponad dobie.

Jako przyczynę śmierci podano najcięższą formę malarii, czyli mózgową, przenoszoną przez komary widliszki. Choroba ta występuje przede wszystkim w Afryce subsaharyjskiej, w Azji i Ameryce Środkowej oraz Południowej.

Wcześniej dziecko spędziło wakacje z rodzicami na wybrzeżu niedaleko Wenecji, a więc zdecydowanie poza strefą zagrożenia malarią.

Zobacz także:

Prokuratura bada sprawę

Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zarażenia. Trwa postępowanie wyjaśniające. Minister zdrowia Włoch Beatrice Lorenzin zaapelowała o roztropność, bo - jak wyjaśniła - rozważane są różne hipotezy. Jednocześnie dodała, że najbardziej prawdopodobne jest to, że dziecko mogło zarazić się w szpitalu w Trydencie, gdzie przebywało po rozpoznaniu początków cukrzycy dziecięcej.

Jak przyznała dyrekcja tej placówki, w tym samym czasie w innej sali przebywało tam dwoje dzieci chorych na malarię, które zostały wyleczone.

- To byłby bardzo poważny przypadek - oświadczyła minister, informując o wysłaniu inspekcji do tego szpitala. Dyrekcja placówki przypomniała, że malaria nie przenosi się z człowieka na człowieka.

W mediach pojawiła się z kolei hipoteza, że dziewczynka mogła zostać zarażona przez komara przywiezionego w bagażu z zagranicy. Komar mógł ukąsić kogoś chorego, a potem dziecko.

Zdaniem ekspertów, jeśli choroba została przeniesiona przez komara, to jest to pierwszy taki przypadek we Włoszech od 20 lat.

Według wirusologów jest to zdarzenie wyjątkowe.

Inne wyjaśnienie ma lider partii Zielonych Angelo Bonelli, który stwierdził, że zmiany klimatyczne prowadzą do rozmnażania się szczególnie agresywnych gatunków owadów także na zimniejszej północy Włoch.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)