PolskaNie będzie śledztwa o błąd tłumacza ws. wydania Stokłosy

Nie będzie śledztwa o błąd tłumacza ws. wydania Stokłosy

To był nieumyślny błąd pisarski - uznała prokuratura i odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia byłego senatora Henryka Stokłosy ws. błędnego przetłumaczenia pozwolenia na wydanie go Polsce przez Niemcy w 2007 r. Decyzja jest nieprawomocna. Stokłosa może się od niej odwołać.

07.04.2009 17:04

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk powiedział, że prokuratura nie ujawniła "żadnych okoliczności, które uprawdopodabniałyby podejrzenie, że biegła umyślnie sporządziła błędne tłumaczenie". Tymczasem, przestępstwo takie można popełnić tylko umyślnie. Według prokuratury był to zaś błąd, który wynikał z "nie do końca zrozumiałych dla tłumacza skomplikowanych kwestii prawnych".

Henryk Stokłosa wysłał prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez tłumaczkę przysięgłą języka niemieckiego. Pisał, że w niemieckim oryginale pozwolenia na wydanie w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania zapisano, iż nie przystał on na rezygnację z tzw. zasady specjalności - co gwarantowało, że nie będzie sądzony za żadne czyny ponad te, które zapisano w ENA, chyba że sam się na to zgodzi.

W polskim tłumaczeniu, wykonanym przez tłumacza przysięgłego na potrzeby prokuratury, napisano zaś - jak podnosi Stokłosa - że z zasady specjalności zatrzymany zrezygnował. Omyłka tłumaczki pozwoliła prokuraturze na postawienie Stokłosie dodatkowych zarzutów, ale niezgodnie z prawem.

Prokuratura podawała wcześniej, że jeśli informacje o błędzie potwierdziłyby się, za pośrednictwem polskiego sądu trzeba by występować do sądu w Niemczech o rozszerzenie zgody na ściganie także o dwa nowe zarzuty, które Stokłosa usłyszał po sprowadzeniu go do Polski.

W 2007 r. poszukiwanego przez Polskę Stokłosę zatrzymała hamburska policja. Na wydanie go Polsce na mocy ENA zgodził się niemiecki sąd. Były senator i jeden z najbogatszych Polaków jest oskarżony m.in. o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów, łamanie przepisów związanych z ochroną środowiska, mobbing wobec pracowników swych firm. Nie przyznaje się do winy. Jego proces ruszył już przed poznańskim sądem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)