PolskaNie będzie Rynku Krowoderskiego. Kraków nie znalazł pieniędzy w budżecie

Nie będzie Rynku Krowoderskiego. Kraków nie znalazł pieniędzy w budżecie

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski nie znalazł pieniędzy w budżecie na projekt Rynku Krowoderskiego. Zgłoszony przez radnego PO Grzegorza Stawowego pomysł zakładał stworzenie niewielkiego, obejmującego ok. 40 arów rynku, który stałby się centrum kulturalnym dzielnic Krowodrzy i Bronowic.

29.01.2015 17:19

Ustalony wczoraj przez radnych budżet Krakowa wyniesie pond 4 mld. złotych, ale nie znalazło się w nim miejsce na Rynek Krowoderski upragniony przez mieszkańców dzielnic Krowodrzy oraz Bronowic. - Krowodrza nie ma swojego naturalnego centrum, a powinna mieć taką integrującą przestrzeń – podkreśla radny PO Grzegorz Stawowy. I dodaje: "już w sierpniu zeszłego roku składałem uwagę do nowego studium zagospodarowania Krakowa, by Rynek Krowoderski mógł powstać. Stare studium dopuszczało tam zabudowę, a nowe przewiduje przestrzeń publiczną".

Urząd Miasta Krakowa zapewnia, że chce aby planowany projekt rynku na skrzyżowaniu ul. Królewskiej i Al. Kijowskiej został zrealizowany, ale na razie nie ma odpowiedniego planu zagospodarowania terenu. Jak informuje Jan Machowski, kierownik biura prasowego Urzędu Miasta: "poprawka nie została uwzględniona, bo nie jest załatwiona kwestia terenu. Gdy tylko to nastąpi, pieniądze na realizacje projektu zostaną wpisane do tegorocznego budżetu".

Jest więc szansa na to, że pieniądze na Rynek Krowoderski znajdą się jeszcze w tegorocznym budżecie. Radny PO Jan Stawowy potwierdza, że chęci na realizację projektu w Magistracie są widoczne. Swoje poparcie dla rynku wyraził także Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Problemem jest brak rozmów ze strony urzędników ze spółdzielnia mieszkaniową Piast, która planuje na tym terenie inwestycję w postaci pawilony handlowego.

– Wstrzymaliśmy się od realizacji inwestycji, chcemy wymienić się z miastem na inne grunty. Od miesiąca jednak żaden z urzędników nie zasiadł ze spółdzielnią do rozmów – informuje prezes spółdzielni Roman Skrobiszewski. – Jedyną osobą, która się z nami kontaktowała był Grzegorz Stawowy – dodaje.

- Miasto zamiast rozmawiać ze spółdzielnią, woli się sądzić. W tej chwili trwa proces sądowy, w którym analizowana jest umowa pomiędzy spółdzielnią a gminą, pod kątem jej zgodności z planowaną budową pawilonu. Jeżeli umowa nie jest zgodna, będzie podstawa do jej rozwiązania. Jeżeli jednak plan przekreśli inwestycję i pomniejszy wartość działki, spółdzielnia może domagać się też odszkodowania od gminy - mówi Stawowy. – Chęci są, ale metody nie te – podkreśla radny.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)