ŚwiatNie będzie bojkotu afgańskich wyborów?

Nie będzie bojkotu afgańskich wyborów?

Junus Kanuni, który był głównym
rywalem tymczasowego prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja w
sobotnich historycznych wyborach prezydenckich, powiedział, że on i część pozostałych czternastu pretendentów
odstąpili od zamiaru bojkotowania procesu wyborczego.

11.10.2004 17:15

W sobotę w połowie głosowania rywale Karzaja wycofali swe kandydatury i zażądali wstrzymania wyborów, bo okazało się, że tusz, którym znaczono kciuki wyborców, by zapobiec ponownemu oddaniu głosu, łatwo zmywa się z palca.

Afgańska komisja wyborcza wstrzymała w poniedziałek przed południem liczenie głosów, a ONZ poproszono, by powołała niezależne gremium ekspertów, które wydałoby opinię na temat uchybień wyborczych.

Kilka godzin później Junus Kanuni, afgański Tadżyk i czołowa postać ugrupowania zwanego Sojuszem Północnym, powiedział reporterom: W tych wyborach chcemy jedności, a nie bojkotu. Jedności chce naród i my szanujemy jego uczucia.

Kanuni dodał, że wypowiada się także w imieniu wielu spośród pozostałych kandydatów, którzy stanęli w sobotę do walki o urząd prezydencki. Część kandydatów oświadczyła, że nadal domaga się powtórzenia wyborów, ale na razie nie wiadomo, ilu ich jest.

Tymczasem amerykańska firma badawcza, która przepytała ponad 10 tys. afgańskich wyborców, by dowiedzieć się na kogo głosowali, zakomunikowała, że według "wstępnych" ustaleń, Hamid Karzaj uzyskał znacznie więcej niż 51% głosów potrzebnych do odniesienia zwycięstwa już w pierwszej turze wyborów.

Firma Williams and Associates, zaangażowana przez amerykańską Partię Republikańską, nie podała, jaką część głosów zdobył Karzaj, ale wyjawiła, że wyprzedził Kanuniego aż o 43 punkty procentowe i że ich konkurent, który był trzeci (jego nazwiska nie podała), uzyskał 5% głosów.

W sobotnich wyborach Afgańczycy po raz pierwszy w dziejach kraju bezpośrednio wybierali swego przywódcę. Frekwencja była wysoka mimo gróźb talibów, obalonych trzy lata temu fanatycznych fundamentalistów islamskich, że będą atakować i zabijać każdego, kto pójdzie do urn. Wbrew powszechnym obawom głosowanie przebiegło prawie bez zbrojnych incydentów.

Wyraźne zwycięstwo Karzaja, pasztuńskiego arystokraty cieszącego się zaufaniem Waszyngtonu, mogłoby wzmocnić władzę centralną w Afganistanie, wciąż słabą po 25 latach wojen i wojennego chaosu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)