Nie będzie apelu o współpracę w UE
Źródła dyplomatyczne podały w Brukseli, że po fiasku szczytu Francja, Niemcy, Włochy i kraje
Beneluksu, które w latach pięćdziesiątych XX wieku zapoczątkowały
integrację europejską, przygotowują wspólny apel o zacieśnienie
współpracy w jednoczącej się Europie.
Jednak wkrótce potem premier Włoch Silvio Berlusconi oświadczył na konferencji prasowej, że "nie jest zwolennikiem inicjatywy sześciu krajów założycielskich".
"Nie uważam za rzecz stosowną formowania grup jakichś krajów (w łonie UE). Najważniejsze, aby wszystkie kraje wspólnie i na równej stopie pracowały nad projektem unijnej konstytucji" - powiedział Berlusconi, który jako obecny przewodniczący Unii był gospodarzem brukselskiego szczytu.
Na swojej konferencji Jacques Chirac przypomniał natomiast własną inicjatywę z 2000 roku o powołaniu wewnątrz Unii "grupy pionierskiej" krajów, które są gotowe integrować się szybciej niż pozostali członkowie UE. Jego zdaniem grupa taka, stanowiąca rdzeń (twarde jądro) wspólnoty, powinna być otwarta na inne państwa wspólnoty.
"Nadal uważam, że to dobry pomysł, ponieważ będzie przykładem, czy też rodzajem motoru. Uważam, że to pozwoli Europie iść do przodu szybciej, dalej i lepiej" - powiedział francuski prezydent.
Przeciwny wyodrębnianiu "twardego jądra" jest premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. "Europa o dwóch prędkościach tylko odzwierciedlałaby istniejące podziały".
W 1951 roku Francja, Niemcy, Włochy, Belgia, Holandia i Luksemburg utworzyły Europejską Wspólnotę Węgla i Stali, a sześć lat później - Europejską Wspólnotę Gospodarczą, poprzedniczkę Unii Europejskiej.