Nicolas Maduro - od kierowcy autobusu do prezydenta Wenezueli
50-letni były kierowca autobusu Nicolas Maduro, który według komisji wyborczej niewielką różnicą głosów wygrał niedzielne wybory prezydenckie w Wenezueli, powszechnie uważany jest za kontynuatora projektu zmarłego w marcu prezydenta Hugo Chaveza.
15.04.2013 | aktual.: 15.04.2013 10:55
To właśnie lojalnego Maduro Chavez przed śmiercią wyznaczył na swego następcę. Maduro pozostawał przy nim od 1999 roku, gdy Chavez doszedł do władzy, a także podczas 20-miesięcznej walki z rakiem. To Maduro 5 marca br. poinformował naród o odejściu szefa państwa i następnie pełnił obowiązki prezydenta.
W niedzielnych wyborach prezydenckich wygrał ze swoim opozycyjnym rywalem, centrystą Henrique Caprilesem Radonskim, różnicą ponad 200 tys. głosów. Opozycja odrzuciła wyniki i zażądała ponownego przeliczenia głosów.
"Syn Chaveza"
50-letni Maduro podczas kampanii wyborczej nazywał siebie "synem Chaveza" i obiecywał kontynuować jego projekt. Punkt po punkcie chce wypełniać program polityczny zmarłego prezydenta, który w publicznych wystąpieniach odwoływał się do marksizmu, dążąc do socjalistycznych reform w kraju i sprzeciwiając się dominacji USA.Choć Maduro brakuje charyzmy Chaveza, to eksperci chwalą jego umiarkowanie i zdolność poruszania się pomiędzy różnym nurtami "socjalizmu XXI wieku".
Jak pisze agencja EFE, ci którzy znają Maduro, twierdzą, że ma wielkie umiejętności negocjacyjne, które zdobył jako przywódca związków zawodowych. To tam też przesiąknął marksistowską ideologią.
Ostatnio jednak zaostrzył ton wypowiedzi w stosunku do opozycji i "wrogów wewnętrznych i zewnętrznych".
Choć nie skończył studiów i przez siedem lat pracował jako kierowca autobusu, to do wielkiej polityki wszedł bez kompleksów, nie ukrywając, że jedynym językiem, którym włada, jest hiszpański.
Traktując swój zawód jako powód do dumy, podczas kampanii wyborczej na spotkania ze zwolennikami wielokrotnie przyjeżdżał autobusem, który sam prowadził.
W 2006 roku został najmłodszym ministrem spraw zagranicznych Chaveza, a po wyborach prezydenckich z października ubiegłego roku mianowano go wiceprezydentem.
Basista i baseballista
Urodził się w 1962 roku w Caracas. W młodości był basistą zespołu rockowego "Enigma"; podobnie jak Chavez grał w baseball.
Chaveza poznał, gdy wraz z innymi sympatykami przyszłego prezydenta odwiedził go w więzieniu, gdy ten odbywał karę za nieudany pucz w 1992 roku, w okresie, w którym wiele grup zbliżało się do "el comandante".
W tym czasie poznał też swoją przyszłą żonę, o dziewięć lat starszą od siebie adwokat Cilię Flores. Należała ona do grupy prawników, którzy doradzali Chavezowi, gdy ten przebywał za kratkami.
Maduro należy do założycieli Ruchu V Republiki (MVR), dzięki któremu Chavez doszedł do władzy. W 1999 roku brał udział w redagowania nowej konstytucji, a w 2000 roku został deputowanym.
W styczniu 2006 roku mianowano go przewodniczącym parlamentu. Na stanowisku pozostawał przez siedem miesięcy, do sierpnia, gdy został ministrem spraw zagranicznych.
Przyjazny twardziel
- Jest bardzo przyjazny, ma świetne poczucie humoru. Ale gdy musi wywrzeć na kogoś presję, to to robi. Jest twardy dla przeciwników - podkreśla dziennikarz i dawny wiceminister spraw zagranicznych Vladimir Villegas.
Przeciwnicy Maduro oskarżają go o zniszczenie resortu spraw zagranicznych, z którego usuwał zawodowych dyplomatów, a na ich miejsca powoływał dawnych kolegów z pracy.
Podczas kampanii wyborczej Maduro odwoływał się nieustannie do Chaveza, ale udało mu się też stworzyć własny styl, z dodatkiem "wschodniego mistycyzmu" - pisze agencja AFP, nawiązując do wypowiedzi Maduro, który twierdzi, że Chavez ukazał mu się pod postacią ptaka. Komentarz wywołał lawinę żartów w internecie oraz ze strony opozycji, ale Maduro był niewzruszony i powtarzał historię. - Opowiedziałem prostą historię. (...) Cieszę się, że mi się to przydarzyło i z radością dzielę się tym z narodem - mówił.