ŚwiatNicea dotrwa do 2009?

Nicea dotrwa do 2009?

Szef brytyjskiej dyplomacji Jack Straw
powiedział w sobotę w Neapolu, że wśród zebranych tam ministrów
panowało "szerokie poparcie" dla propozycji, żeby poczekać z
decyzją o ewentualnej zmianie systemu głosowania w Radzie UE.

29.11.2003 | aktual.: 29.11.2003 14:16

Dotychczas tylko Polska i Hiszpania twardo broniły nicejskiego systemu podejmowania decyzji w unijnej Radzie i odmawiały przesądzenia już teraz, że w 2009 roku system ten zostanie zastąpiony nowym, osłabiającym ich pozycję w Radzie.

Według brytyjskiego ministra, z propozycją takiego, pomyślnego dla Warszawy i Madrytu, rozstrzygnięcia sporu wystąpił w sobotę w Neapolu sam przewodniczący obrad, szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini.

"Przewodniczący wystąpił z czymś, co - myślę - jest twórczym rozwiązaniem, które poparłem. Polega ono na tym, że skoro Nicea będzie obowiązywać przynajmniej do 2009 roku, a mamy dopiero 2003 rok, po co mamy się teraz niepotrzebnie o to spierać. Dlaczego nie mielibyśmy wyznaczyć sobie spotkania w tej sprawie bliżej roku 2009?" - powiedział Straw dziennikarzom w Neapolu.

"Moje odczucie było takie, że było szerokie poparcie dla takiej klauzuli przewidującej spotkanie w tej sprawie w 2009 roku. Pozwalałaby ona odłożyć decyzje do momentu, w którym mielibyśmy znacznie więcej informacji, czy system nicejski działa, czy nie" - dodał szef brytyjskiej dyplomacji.

Dyplomaci innych krajów przestrzegali jednak, że takie kraje jak Francja, Niemcy czy Belgia nie zmieniły zdania i obstają przy podjęciu już teraz decyzji o zmianie systemu głosowania.

W dodatku dyplomaci włoscy i kilku innych krajów twierdzili, że Frattini nie zgłosił pomysłu, żeby poczekać z decyzją do 2009 roku jako oficjalnej propozycji, lecz jedynie wspomniał, że jest to jedna z możliwości przełamania obecnego impasu.

Włoski minister zastrzegł podobno wręcz, że sam jej nie popiera i że nadal spora grupa krajów opowiada się za projektem Konwentu Europejskiego. Zgodnie z tym projektem w 2009 roku Unia powinna automatycznie przejść do systemu, w którym każde państwo ma w Radzie UE siłę głosu ściśle odpowiadającą jego liczbie ludności.

Uczestniczący w spotkaniu jako obserwator z ramienia Parlamentu Europejskiego eurodeputowany niemieckiej opozycji Elmar Brok od razu poinformował dziennikarzy, że "była to tylko jedna z opcji wymienionych przez Frattiniego".

Źródło artykułu:PAP
konstytucjaniceaue
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)