"Nic nie opóźni budowy gazociągu północnego"
Budowa rosyjsko-niemieckiego gazociągu
po dnie Bałtyku nie zostanie opóźniona z powodu zastrzeżeń natury
ekologicznej i politycznej - oświadczył były kanclerz
Niemiec Gerhard Schroeder, obecnie doradca realizującej tę
inwestycję spółki Nord Stream AG.
Planujemy ukończyć rurociąg w zaplanowanym terminie i nie sądzimy, by było to niemożliwe. Uważam, że projekt ten ma zasadnicze znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw gazu nie tylko dla Niemiec, ale również dla Europy - powiedział Schroeder dziennikarzom w Brukseli po swym spotkaniu z przedstawicielami Unii Europejskiej.
Kontrolowana przez rosyjski Gazprom spółka Nord Stream zamierza zakończyć budowę pierwszej nitki Gazociągu Północnego w 2010 roku.
Jak zaznaczył Schroeder, w kwestii wyboru dostawców gazu Europa nie ma wielkiego wyboru, bowiem norweskie zasoby tego surowca kurczą się, a współpraca z Iranem obciążona jest ryzykiem politycznym. Przypomniał również, że Polska może stać się współpartnerem całego przedsięwzięcia.
Rozumiem obawy Polski i traktujemy je bardzo poważnie. Jeżeli Polska chce, to ma bardzo wiele możliwości, aby się jakoś w ten projekt zaangażować. Nie ma żadnych powodów, by martwiła się o bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych dla siebie. Gazociąg Północny nie jest dla nikogo zagrożeniem. Stanowi natomiast świetne uzupełnienie sieci dostawczej dla całej UE. To projekt gospodarczy, a nie polityczny - powiedział Schroeder.
Towarzyszący byłemu kanclerzowi zastępca dyrektora technicznego Nord Stream Dirk von Ameln wskazał, iż przyłączenie Polski i innych państw nadbałtyckich do Gazociągu Północnego wymagałoby podpisania odpowiednich umów z Gazpromem. Według niego, o wszystkim rozstrzygnie ekonomiczny rachunek korzyści.
Dopóki nie będzie umów o kupnie i sprzedaży gazu, nikt nie będzie budował bardzo kosztownych odgałęzień do tych państw - powiedział von Ameln.