PolskaNFZ upomni szpitale, które oszukiwały pogotowie

NFZ upomni szpitale, które oszukiwały pogotowie

Kilka warszawskich szpitali odmówiło przyjęcia pacjentów, choć miało wolne miejsca – poinformowało „Życie Warszawy”. Sprawą zainteresowała się minister zdrowia Ewa Kopacz, która zleciła NFZ kontrolę placówek. Mazowiecki NFZ przyznaje, że niektóre szpitale ukrywały ilość wolnych miejsc. Czy lecznice spotka za to kara? - Na razie tylko upominamy szpitale - mówi rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ.

NFZ upomni szpitale, które oszukiwały pogotowie
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.01.2009 | aktual.: 23.01.2009 17:23

Po co wizytacja?

Dziennik doniósł, że chorzy mieszkańcy Warszawy, którzy potrzebują nagłej pomocy, mogą liczyć tylko na trzy szpitale – przy ul. Banacha, Lindleya i na Centrum ATTIS. Z dostaniem się do innych placówek jest kłopot. Wanda Pawłowicz, z mazowieckiego oddziału NFZ przyznaje, że fundusz był w ostatnim czasie alarmowany niepokojącymi wieściami o zatłoczonych szpitalach. – Pogotowie ratunkowe informowało nas, że nie mają gdzie wozić pacjentów – mówi rzeczniczka.

Po doniesieniach pogotowia i mediów, sprawą zajęła się minister Kopacz, która zapowiedziała, że NFZ musi wyciągnąć wobec szpitali, które odsyłały karetki z chorymi do innych placówek. W rozmowie z "Życiem Warszawy" minister dodała, że to skandaliczna sytuacja: „Nie może być tak, że w szpitalu na Banacha wykończony lekarz układa kolejnych pacjentów na dostawkach, a w innych szpitalach jest pusto”.

W czwartek kontrolerzy wybrali się do 16 placówek. Pytali o to, ile łóżek posiadają oddziały internistyczne, ile łóżek jest zajętych, ile osób leży na dostawkach i czy pacjenci nadal są przyjmowani. Jaki był efekt kontroli? – Stwierdziliśmy, że były szpitale, które choć miały wolne miejsca, to nie poinformowały o tym pogotowia. Np. Szpital Bródnowski i Praski miały po 10 wolnych miejsc – mówi Pawłowicz.

Ścisk na Banacha

Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w szpitalach, które nie odmawiały przyjęcia. – Największy tłok był w szpitalu przy Banacha, gdzie już 26 osób leżało na przystawkach. Na Lindleya natomiast, nie było już w ogóle wolnych miejsc – mówi Pawłowicz. Tylko jedna ze stołecznych placówek odmówiła odpowiedzi na pytania kontrolerów. - Marek Balicki, dyrektor Szpitala Wolskiego nie zgodził się, aby dyżurna lekarka odpowiedziała na postawione pytania. To sytuacja dziwna, bo NFZ jest nie tylko od płacenia za wykonywane świadczenia, ale również do kontroli placówek. Jeśli dyrektor nie zgadza się na kontrolę to łamie zapisy umowy – uważa Pawłowicz.

Będą kolejne kontrole

Czy oznacza to, że NFZ zerwie kontrakty ze placówkami, które nie przyjmowały pacjentów i szpitalem odmawiającym wizyty kontrolerów? - Na razie nie rozważamy zastosowania takiej kary. Będziemy jednak prowadzić rozmowy ze szpitalami i zwracać im uwagę, że powinny odpowiedzialnie i rzetelnie przedstawiać pogotowiu sytuację, jaka panuje w szpitalu. Chodzi o to, aby pogotowie nie musiało wozić pacjenta po mieście, aby umieścić go w którymś ze szpitali – akcentuje rzecznika i zapowiada, że w najbliższym czasie placówki mogą się spodziewać kolejnych wizytacji.

Wirtualna Polska zapytała rzeczniczkę również o to, dlaczego doszło do tak dużego zaniedbania w stołecznych placówkach, i co w związku z tym maja robić pacjenci. – Styczeń jest okresem zwiększonej liczby zachorowań, i na ogół w tym czasie dochodzi do sytuacji, w której szpitale są przepełnione. Placówki powinny jednak w tym szczególnym okresie kontrolować sytuację i informować o niej pogotowie ratunkowe. To znacznie ułatwiłoby pracę pracownikom pogotowia, bo wiedzieliby, gdzie zawieźć pacjenta – mówi Wanda Pawłowicz.

Zanim pójdziesz do szpitala, pomyśl o nocnej przychodni

Rzeczniczka zauważa równocześnie, że po części winni są też pacjenci. – Polacy nauczyli się, że jeśli źle się czują to od razu jadą idą do szpitala. Ten błąd popełniają szczególnie mamy małych dzieci, które zamiast do przychodni, wolą od razu jechać do szpitala, a potem jeszcze narzekać, że musiały kilka godzin stać w kolejce. Ludzie nie wiedzą, że jeśli w ciągu dnia nie dostaną się do lekarza w przychodni, mogą skorzystać z nocnej pomocy lekarskiej, która jest czynna od 18.00 do 8.00. Jeśli ktoś bardzo źle się czuje może także skorzystać z wyjazdowej pomocy lekarskiej. Warto zapisać sobie w notesie, która placówka, do której jesteśmy zapisani świadczy takie usługi. Informacje o adresach są dostępne w każdej przychodni, a także na stronie internetowej NFZ – tłumaczy Pawłowicz.

Choć minister Kopacz zapowiedziała, że będzie domagała się surowych konsekwencji dla placówek, które odmawiały przyjęcia pacjentów, to NFZ mówi, że na razie poprzestanie na upominaniu placówek. Czy jednak tłumaczenie lekarzom, że muszą składać rzetelne sprawozdania coś zmieni? Czy stołeczni pacjenci zamiast na dostawkę, trafią na normalne, szpitalne łóżko? A może wam lub waszym bliskim przytrafiła się sytuacja, w której szpital odmówił przyjęcia. Jeśli tak, to czy to miało potem wpływ na wasze zdrowie? Czekamy na wasze komentarze.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)